Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Błaszczak to ma pecha. Po zgubionej rakiecie – zgubiony zapalnik

Śmigłowce Mi-24 podczas parady wojskowej w Warszawie 15 sierpnia 2018 r. Śmigłowce Mi-24 podczas parady wojskowej w Warszawie 15 sierpnia 2018 r. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl
Komunikat o wojskowej zgubie kończy się tajemniczo brzmiącym usprawiedliwieniem, że takie incydenty się zdarzają, np. zdarzały się w Afganistanie. Czyli na wojnie.

Dowództwo Generalne Sił Zbrojnych poinformowało w czwartek, że przelatujący przy granicy z Białorusią w okolicach Białowieży polski śmigłowiec zgubił zapalnik do rakiety podwieszonej pod kadłubem. W komunikacie i w mediach społecznościowych dowództwo podkreśliło, że zagubiony zapalnik – niewielkich rozmiarów metalicznie połyskujący szpic rakiety – nie jest niebezpieczny, ale prosi się znalazcę o poinformowanie policji albo wojska o znalezisku.

Skąd ten zapalnik

Zanim zaczniemy się uśmiechać z przekąsem – rzecz naturalna po perypetiach z zagubioną w grudniu 2022 r. pod Bydgoszczą rosyjską rakietą, odnalezioną po czterech miesiącach w lesie przez „panią na koniu” – można zadumać się nad kilkoma niuansami dotyczącymi zagubionego zapalnika.

Po pierwsze, najwyraźniej wojsko przejęło się incydentem z wlotem białoruskich śmigłowców nad Białowieżę i zaczęło prowadzić w tym rejonie patrole powietrzne z ostrą bronią na pokładzie. Czy to dobrze, czy nie, ocenić będzie można, jeśli zdarzą się kolejne incydenty z białoruskimi jednostkami jako naruszycielami przestrzeni powietrznej... albo lądowej. Zapalnik najprawdopodobniej był zamontowany na jakimś typie lotniczej rakiety przeciwpancernej, stosowanej przeciwko celom naziemnym. Brzmi to groźnie, ale sytuacja z Białorusią jest nie najweselsza i domaga się zdecydowanych działań.

Po drugie, wojsko stara się jak może, by poprawić wizerunek

  • Mariusz Błaszczak
  • Ministerstwo Obrony Narodowej
  • pociski rakietowe
  • Reklama