Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Historia przyciąga tłumy. Nowa siedziba Muzeum Wojska Polskiego w Cytadeli

Zwiedzający w nowej siedzibie Muzeum Wojska Polskiego Zwiedzający w nowej siedzibie Muzeum Wojska Polskiego Juliusz Ćwieluch / Polityka
Pierwszy dzień po oficjalnym otwarciu Muzeum Wojska Polskiego przeżyło oblężenie. Pomijając grube niedociągnięcia, można powiedzieć, że placówka się obroniła.

33 st. C nie zniechęciły pani Marii do spędzenia godziny w kolejce do Muzeum Wojska Polskiego. Wraz z nią kolejnych 100 osób. – Jako emerytowana nauczycielka historii czuję się niemal zobowiązana do odwiedzenia tego muzeum. Poprzednia siedziba wołała już o pomstę do nieba – mówi Maria, która na warszawską Cytadelę przyjechała z południa Polski. Nie ukrywa, że magnesem było odwiedzenie dzieci w stolicy i darmowe wejście, które muzeum oferuje pierwszym zwiedzającym aż do końca sierpnia. Ile normalnie kosztowałby ją bilet, jeszcze nie wiadomo.

Czytaj też: Muzeum Historii Polski. Wizyta na budowie nie napawa optymizmem

Wystawa jest, ale tymczasowa

Podobnie jak nie wiadomo, gdzie konkretnie szukać muzeum, bo strona internetowa podaje ciągle poprzedni adres placówki, czyli Al. Jerozolimskie 3. Adres już od września zeszłego roku nieaktualny, bo na czas przenosin MWP zamknęło się dla zwiedzających. W niedzielę 13 sierpnia muzeum otwarto na Cytadeli. Nieaktualna strona to jedno z tych większych niedociągnięć. Ale jak widać, nie dyskwalifikujących, skoro nawet to nie przeszkodziło szturmowi zwiedzających. Pierwszego dnia placówkę odwiedziło 3 tys. osób. Drugiego, w mało rozpieszczającym przedziale od godz. 10 do 16 – 2,8 tys. Przy czym część odeszła z kwitkiem. Choć kolejka zmniejszała się stosunkowo szybko, to widać było, że nie wszyscy zostaną wpuszczeni.

Kolejnym kłopotem MWP jest brak wystawy stałej. To, co dostali zwiedzający, jest wystawą tymczasową. Ale skrojoną na tyle profesjonalnie, że nie wszyscy zwiedzający mogę mieć tego świadomość. – Proces budowy takiej wystawy jest tak czasochłonny i kosztowny, że już rok temu podjęliśmy decyzję, że otwarcie będzie naszą autorską, ale tymczasową wizją tego, co chcemy opowiedzieć zwiedzającym – mówi Jarosław Godlewski, kustosz działu wystaw, jedna z kluczowych osób w nią zaangażowanych. W efekcie zwiedzający nie dostaną np. żadnych multimediów. – Za to wszystko, co im prezentujemy, jest historyczną gratką. Prawdziwą częścią historii, żadną namiastką – zachęca Godlewski.

Czytaj też: Co z Muzeum Bitwy Warszawskiej? Na razie są gołe ściany

W końcu więcej miejsca

Sposób opowiedzenia historii polskiego oręża też jest historyczny. Zaczynamy od zrekonstruowanych wojów z drużyny Mieszka I. Dosyć rosłych jak na to, co wynika z badań archeologów. Ale widać duży obiekt wymaga też działania w dużej skali. Przejście od Piastów do Jagiellonów jest całkiem dynamiczne. Ale też prawda jest taka, że o zabytki sprzed dziesięciu wieków zabiegają wszystkie placówki, a MWP podwieszone pod resort obrony narodowej nigdy specjalnie nie było rozpieszczane finansowo. Nawet na siedzibę czekało prawie 100 lat.

To, czego brakuje na początku, z namiastką wynagradzają kolejne prezentowane zbiory. Przy czym słowo „prezentowane” jest tu bardzo ważne, bo w poprzedniej siedzibie muzealia były tak ściśnięte, że ciężko było je wyeksponować. I nie łatwiej oglądać. Teraz muzealnicy dostali do dyspozycji 2,7 tys. m, co dało przestrzeń nie tylko im, ale wreszcie również zwiedzającym.

W środku pomimo wielu osób nie brakuje miejsca na to, żeby swobodnie poruszać się po wystawie. Pomyślano również o tych, których taka ekspozycja może zmęczyć i w odróżnieniu od poprzedniej siedziby nie brakuje miejsc, gdzie można po prostu siąść i odpocząć. A jest po czym, bo MWP ma ciekawe zbiory. Przez lata nie bardzo mogło i nie zawsze umiało się nimi pochwalić. Nowa siedziba stała się też impulsem do zbalansowania wystawy, która w poprzednim wcieleniu bardzo ciążyła w kierunku XX w., zaniedbując chociażby XIX.

Czytaj też: Gliński wygrał na większości frontów. Straty są potężne

Mnóstwo militariów, ale mundurów brakuje

Jak na coś tymczasowego ekspozycji nie brakuje również oryginalnych elementów scenografii, ciekawych rozwiązań wizualnych, jak przyciągający uwagę Cichociemny, czy rozmachu w postaci dwóch czołgów, które za pomocą specjalnych platform wstawiono do budynku. Co prawda na tle muzeów, które mają u siebie łodzie podwodne, może wydawać się to banalnym zabiegiem. Ale mówimy o placówce, która latami zajmowała dzierżawiony od Muzeum Narodowego fragment budynku. A zbiory ciężkiego sprzętu przy ulicy Powsińskiej tak zaniedbała z braku funduszy, że w zasadzie część eksponatów nadaje się już tylko do generalnego remontu, a czasem wręcz do odtworzenia.

Miłośnicy militariów znajdą w nowym MWP wiele obiektów westchnień, ale i samo muzeum wzdycha do wielu eksponatów. – Szczególne braki odczuwamy po stronie umundurowania. Kiedyś mundur służył nie tylko w czasie wojny, ale i po jej zakończeniu. Spodnie nosiło się aż do całkowitego zdarcia, płaszcze wojskowe przerabiało na cywilne. Tym bardziej że przez lata jakość tego umundurowania była wysoka – tłumaczy Godlewski.

Trudno powiedzieć, na ile placówka wpisuje się w modną od czasów rządów PiS politykę historyczną. Ale na pierwszy rzut oka widać, że wystawa ma być nie tylko przyczynkiem i pomocnym instrumentem do lekcji historii, ale i patriotyzmu. Przekaz buduje historyczne wzorce i powiela te, które już mamy. Stąd centralnym elementem wystawy jest marszałek Józef Piłsudski, który dekretem z 22 kwietnia 1920 r. powołał muzeum do życia.

Szkoda, że i tym razem Piłsudski tradycyjnie już zasiadł na Kasztance, a nie np. przy partii szachów, które lubił. I, jak udowodnił w 1920 r., potrafił z nich wyciągnąć konkretną lekcję strategii i taktyki. Wśród kilku dość zręcznie odtworzonych postaci nie zabrakło również powstańczego obrazka. Temu wątkowi historii polskiego oręża również przydałby się jakiś twórczy dialog z mitem.

Czytaj też: Jak ministra Błaszczaka zaskoczyła Bitwa Warszawska

Otwarte od 10 do 16

Samo muzeum też dopiero wchodzi w dialog ze zwiedzającymi. I nie rozpieszcza ich w pełnym zakresie swoich możliwości. Ciągle nie można tu dojechać najdroższą bramą w Polsce, czyli kosztującym 23 mln zł wjazdem na Cytadelę od strony Wisłostrady. Co ma się jednak na dniach zmienić. Wkrótce ma być też oddany podziemny parking. Unormowany ma być również czas, w jakim dostępna jest placówka. Sierpniowa propozycja od godz. 10 do 16 to nawet jak na wakacyjne standardy coś daleko nieakceptowalnego. Podobnie jak skrócony od środy do niedzieli czas, kiedy placówka jest otwarta dla zwiedzających.

Ci ostatni są jednak wyrozumiali. Pani Maria wizytą na wystawie jest usatysfakcjonowana. – Ja już swoich uczniów tutaj nie przywiozę, a szkoda, bo miejsce do nauki historii jest wymarzone. No i świetnie działa klimatyzacja – zachęca emerytowana nauczycielka.

W najbliższą środę muzeum będzie zamknięte. 15 sierpnia ma być otwarte.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną