Tymczasowo gotowe
Trudna historia Muzeum Historii Polski. Wizyta na placu budowy nie napawa optymizmem
Polska zaczęła budować muzeum swojej historii 6 lipca 2018 r. Dzień ten można pomylić z wieloma innymi historycznymi, bo czasy się zmieniają, a wbijanie pierwszych łopat jakoś nie. Choć łopaty były takie same, to największą pryzmę piachu rzucił wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Porządny kawał piachu, żeby nikt nie miał wątpliwości, komu na tym muzeum zależy najbardziej. Jego zastępca wiceminister Jarosław Sellin też się przyłożył. Dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro nabrał sumiennie, ale nie za dużo, żeby nie zawstydzać przełożonych. Za to wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wygląda, jakby łopaty nie umiał nawet obsłużyć. Dariusz Blocher – prezes Budimexu, z łopatą robił coś zaskakującego. Tak jak zaskakująca była jego obietnica, że największą placówkę na muzealnej mapie Polski wybuduje w rekordowym tempie 990 dni.
1693 dni później złośliwi mówią, że prezesowi Budimexu chodziło o miliony, a nie o dni. I to zaczyna się zgadzać. Budynek, który miał kosztować 560 mln zł, pochłonie jakieś 940 mln. Polska, jak wiadomo, ma trudną historię, to i budynek nie mógł mieć łatwej.
Falstart
Pomysł na budowę Muzeum Historii Polski (MHP) narodził się tak dawno, że nie ma już nawet swoich ojców. Może gdyby przedsięwzięcie było większym sukcesem, to jacyś by się pojawili. Ostatecznie akuszerem instytucji został minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski, który 2 maja 2006 r. powołał muzeum do życia. Co prawda z siedzibą zastępczą i zaledwie kilkunastoosobową załogą. Za to z wielkimi obietnicami, z których bardzo szybko nic nie pozostało. Trzy miesiące później okazało się, że nie ma szans, żeby MHP miało swoją siedzibę w planowanym wówczas do odbudowy Pałacu Saskim. Zresztą sam pomysł odbudowy Saskiego upadł równie szybko.
Po kryzysie finansowym w 2008 r.