„Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy”. Publikujemy fragment książki
W książce piszemy o istotnym zjawisku w polskiej polityce, które dostrzegliśmy po przejęciu władzy przez PiS, a w 2016 r. nazwaliśmy symetryzmem. Teraz analizujemy, jak to pojęcie funkcjonowało przez ostatnie lata, jak było używane, a przy tym często zniekształcane i nadinterpretowane. Polemizujemy z konkretnymi publicystami i dziennikarzami, cytujemy charakterystyczne wypowiedzi i stanowiska, komentujemy typowe przekazy symetrystów, szukamy źródeł ich postawy. Symetryści według naszej definicji to ci, którzy uważają, że mimo wszystko wciąż żyjemy w normalnej demokracji, a PiS jest normalną partią, może dziwną i awanturującą się, ale mieszczącą się w tym systemie. Dlatego należy trzymać równy dystans do wszystkich sił politycznych, „nie opowiadać się po żadnej stronie sporu”. Fundamentalnie się z tym nie zgadzamy.
Twierdzimy, że partia Kaczyńskiego krok po kroku likwiduje liberalną demokrację, podobnie jak Orbán na Węgrzech – i się z tym nie kryje, wręcz się szczyci swoją wyjątkowością i odrębnością od „zdrajców narodu”. Uważamy, że „równo” można traktować ugrupowania respektujące demokratyczne ramy systemu, ale już nie te, które te ramy programowo dewastują, stanowiąc krytyczne zagrożenie dla konstytucyjnego ustroju, swobód obywatelskich, cywilizowanych procedur i instytucji, także dla wolnych mediów i międzynarodowej pozycji Polski. Krótko mówiąc, nie zgadzamy się na równy dystans do podpalaczy i strażaków tylko dlatego, że jedni i drudzy mają coś wspólnego z pożarem; między nimi nie trwa „normalny spór”. A obiektywizm nie polega na wyciąganiu średniej z prawdy i kłamstwa, jak mawiała nasza nieodżałowana koleżanka Janka Paradowska.
Ostatnie tygodnie czynią naszą książkę szczególnie aktualną.