Wyszło na dobre
Przemysław Sadura dla „Polityki”: PiS szykuje scenariusz, który już kiedyś widzieliśmy
ŁUKASZ LIPIŃSKI: – Rozmawialiśmy przed tygodniem, kiedy zwycięstwo opozycji, zwłaszcza w tej skali, wydawało się mało realne. PiS wygrał te wybory, ale przegrał. Odda władzę?
PRZEMYSŁAW SADURA: – Spodziewamy się wszyscy, że prezydent powierzy najpierw tej partii misję tworzenia rządu. Ale to nie będzie raczej służyło temu, żeby tworzyć jakąś większość, ale temu, żeby troszeczkę zyskać na czasie. Tłuste koty potrzebują chwili, żeby spakować kuwety. Dodatkowy miesiąc to nie tylko jeszcze jedna pensja dla wszystkich, którzy są zatrudnieni w spółkach Skarbu Państwa – jak to przemnożymy przez liczbę zatrudnionych pisowców i krewnych, to wychodzi duża kwota. Chodzi o to, żeby spalić papiery, które powinny być spalone, wykonać ostatnie przelewy, a potem dopiero przeprosić i spadać.
Dla mnie najważniejszym wydarzeniem wieczoru wyborczego było przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, a konkretnie jedno zdanie, w którym dopuścił przejście PiS do opozycji. Przed tym przemówieniem powiedziałbym pewnie, że będą próby przeciągania struny, sprawdzania, gdzie są granice cierpliwości społeczeństwa czy sojuszników międzynarodowych.
Kaczyński wysłał sygnał także do różnych środowisk w ramach Zjednoczonej Prawicy, żeby nie próbowały na własną rękę podważać tego wyniku. Możemy się spodziewać, że to będzie przekazanie władzy w bardzo złym stylu, a jeśli się da opóźnić, to będzie opóźniane, nowy rząd od samego początku będzie się musiał liczyć z opozycją, która neguje wszystko. Ale raczej nie będziemy mieli żadnego Majdanu czy szturmu na Kapitol, jakiejś próby podważenia wyniku wyborów.
Co się stało, że PiS przegrał? Rozmawialiśmy o tym przed wyborami: miał ogromną przewagę logistyczną i finansową: cały aparat państwa, spółki, telewizję publiczną, pseudoreferendum, ceny paliw i stopy procentowe.