Kiedy piszemy ten felieton, nie wiemy, w jakiej rzeczywistości obudzimy się 16 października. Nie mamy też pewności, czy Polska zostanie w Unii Europejskiej. Dlatego przypominamy o jednym z najważniejszych zwycięstw, jakie ostatnio odnieśliśmy jako społeczeństwo XXI w. A stało się to dzięki temu, że Polska jest częścią większej, europejskiej całości. W zależności od wyników wyborów nasza codzienność, ta domowa, będzie przewidywalna i bezpieczniejsza. Albo stanie się pieśnią przeszłości, anegdotą o chorych ambicjach zrównania płci i wzajemnego szacunku w związku, materiałem na memy o kobietach, którym zachciało się nietykalności.
„Babie trzeba przylać, żeby jej się w głowie nie przewróciło”, „Weź no ją tam ustaw, bo za bardzo podskakuje”, „Co to za chłop, co nie przyłoży czasem żonie” – kto z nas nie usłyszał tych pokrzykiwań, kto nie był zmuszony do uśmiechnięcia się, że to niby takie zabawne? Skoro wuj na przyjęciu serwuje nam taki żart, nie można biedaka rozgniewać, przecież tak się stara być dowcipny. Że wuj nieszkodliwy? Mamy teorię opartą na prawdzie ludowej, która zaczyna się od słów „czym skorupka za młodu…”. Przemocowe teksty są jak niewidzialne ciosy, ranią tym skuteczniej, że bywają poparte czynami. Nawet jeśli wuj nie bije ciotki, to nie znaczy, że ojciec nie tłucze matki. Silniejszy znęca się nad słabszym, z takim przekazem wzrasta duża część społeczeństwa.
To nie tylko polska specyfika. Co trzecia kobieta w Unii Europejskiej podlega przemocy, najczęściej ze strony partnera (według danych Rady Europejskiej z połowy 2023 r.). Co druga kobieta doświadczyła molestowania seksualnego. To też forma dominacji, naruszania granic drugiego człowieka. Oznacza to, że jeśli spotykamy się w gronie sześciu koleżanek, co najmniej dwie z nas są bite, lżone lub podlegają innemu rodzajowi przemocy, najczęściej w tzw.