Podpowiadacze
Czy symetryści po wyborach spuścili z tonu? Nic podobnego. Oto 7 ich nowych przekazów
„Równodystansowcy”, jak trafnie zauważył Przemysław Szubartowicz, wcześniej walczyli z opozycją, a teraz będą mogli wreszcie, jak prawdziwi dziennikarze, surowo traktować władzę. PiS po wyborach, choć ociąga się z przejściem do opozycji, już zaczął rozliczać rząd Tuska. W ślad za tym poszli medialni komentatorzy i gdyby ich teksty potraktować literalnie, to Donald Tusk już na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu powinien przeprosić i podać swój nieistniejący rząd do dymisji. W 2015 r. po zwycięstwie PiS mówiono, aby „poczekać na efekty”, teraz krytyka pojawiła się przed efektami.
Partia Kaczyńskiego, która przez osiem lat sączyła w kierunku tej specyficznej grupy swoje przekazy, po przegranych wyborach robi to nadal. Symetryści przegraną PiS przyjęli nieufnie, nawet z widocznym zdziwieniem, na pewien czas przycichli, ale potem ruszyła nowa fala. Oto pierwszy powyborczy zestaw siedmiu takich przekazów. I na pewno nie ostatni.
1.
Wybory pokazały, że demokracja w Polsce ma się dobrze, a tyle razy ogłaszaliście jej koniec. To bardzo silny motyw ostatnich dni. Ze starej gwardii wystąpił tu niezmordowany Marcin Meller, który napisał: „Ten i ów straszył, że wyborów nie będzie, że przesuną, że stan wyjątkowy, że sfałszują, że jak przegrają, to czołgi na ulicach. No i okazuje się po raz kolejny, że ta nasza demokracja, może i kulawa, z problemami, ale działa”. To klasyk z tym stwierdzeniem: „może i kulawa, z problemami”. Takie stwierdzenie pada po tym, co się stało z Trybunałem Konstytucyjnym, Sądem Najwyższym, TVP, po lex TVN, po lex Tusk, po aferze z Pegasusem, a być może z nową aferą podsłuchową, po kampanii wyborczej, którą niedawno publicysta prawny „Rzeczpospolitej” Tomasz Pietryga nazwał „toczoną według reguł”, a która była w wykonaniu PiS aktem jawnej politycznej przemocy.