Powrót posła
„Elżbieta, jest prośba od szefa”. Czy opozycji uda się odbudować powagę Sejmu po rządach PiS
Na 13 listopada, poniedziałek po weekendowym w tym roku Święcie Niepodległości, Andrzej Duda zwołał pierwsze powyborcze posiedzenie Sejmu. Na początku będzie mu przewodniczył marszałek senior wybrany spośród najstarszych parlamentarzystów. Podobno to nie będzie żadne z trzech nazwisk najwcześniej urodzonych posłów – Antoni Macierewicz (75 lat), Jarosław Kaczyński czy Ryszard Terlecki (obaj 74 lata). Jeśli PiS nie przyszykuje żadnej niespodzianki, na pierwszym posiedzeniu ukonstytuuje się demokratyczna większość – 248 posłów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Lewicy, po czym wybierze Prezydium Sejmu; kandydatem na marszałka ma być Szymon Hołownia.
Lider Polski 2050 mówi, że ma swój plan na nowy Sejm: „Państwo zaczęło się w Polsce psuć od parlamentu. To tam się zaczęły procesy gnilne, które przez osiem lat sprawiały, że erodowało na wszystkich płaszczyznach. Od Sejmu trzeba to zacząć naprawiać; nie będzie dobrego rządu, jeśli nie będzie zdrowego Sejmu” – powiedział w TVN24. Pomysł Hołowni to przede wszystkim otwarcie nowego Sejmu na dialog, obywateli, organizacje społeczne – „odbarierkowanie” parlamentu, bo to postawione przy Wiejskiej płotki stały się symbolem tego, jak PiS postrzega parlament. Sejm ma się znów stać miejscem debat politycznych, a nie odgrodzonym od Polaków walcem przeprowadzającym posłusznie wolę partii narzucaną z ul. Nowogrodzkiej.
Przed objęciem władzy zapowiedzi prezesa PiS były obiecujące. W ramach „pakietu demokratycznego” opozycja miała zyskać wpływ na porządek obrad, szefowie opozycyjnych partii mieli dostać „pewne przywileje”, a słynna sejmowa zamrażarka miała zostać zlikwidowana. W pakiet wpisany był pomysł, by na każdym posiedzeniu Sejmu odbywała się trzygodzinna debata bez cenzury, na której musiałby się stawić premier. Kaczyński przekonywał, że opozycja uzyskałaby w ten sposób możliwość kontroli i dialogu z rządem oraz informację o jego bieżących pracach.