Wybory parlamentarne 2023 są ważne – orzekła Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Z jednej strony dobrze się stało, bo gdyby orzekła odwrotnie, mielibyśmy kolejną odsłonę konfliktu państwa PiS z państwem polskim. Partia Jarosława Kaczyńskiego zażądałaby rozpisania nowych wyborów, a większość sejmowa nie przyjęłaby tego do wiadomości, powołując się na wyroki TSUE i Trybunału w Strasburgu.
Czytaj też: 7 kluczowych pytań na 2024 r. I możliwe rozstrzygnięcia
O manipulacjach PiS cicho sza
Czyli nie-sąd, jakim jest powołana przez PiS z neosędziami w składzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej, uprzejmie nie sprowokował nowego konfliktu.
A to, że nie jest prawdziwym, niezależnym sądem, potwierdziła, pomijając milczeniem skandaliczne i niedopuszczalne w demokratycznym procesie wyborczym manipulowanie przepisami organizacyjnymi, które miało dać miażdżącą przewagę PiS-owi. Chodzi choćby o brak możliwości głosowania korespondencyjnego za granicą, małą liczbę lokali wyborczych tamże, dodatkowe komisje w okręgach „kościelnych” czy wreszcie równocześnie organizowane referendum obliczone na ściągnięcie do urn wyborczych ksenofobów albo przekształcenie rządowych mediów w sztab wyborczy partii rządzącej.
Na ten temat neoizba SN milczała lub prześliznęła się mimo niego.