Formuła Horały
Kaczyński już leci po bandzie. Nadchodzące rozliczenia mogą być dla PiS zabójcze
PiS stracił większość w Sejmie, ale nadal ma większość w mediach, przynajmniej jeśli chodzi o narzucanie tematów i absorbowanie uwagi. Wystarczy przypomnieć sobie, ile czasu i miejsca w minionych tygodniach komentatorzy poświęcali działaniom i projektom nowej koalicji, czy nawet wojnie w Ukrainie, a ile np. sprawie panów Kamińskiego i Wąsika. PiS zawsze był partią medialną, może nawet głównie medialną, skupioną na propagandzie i pompowaniu od rana do wieczora partyjnych przekazów dnia. Ale ta obecna nadobecność PiS jest już inna, niż była, kiedy jej ludzie sprawowali władzę i niejako z urzędu wypełniali tzw. publiczną przestrzeń. Dziś partia jest coraz bardziej źródłem memów i virali, przyciąga uwagę przede wszystkim swoją kuriozalnością, radykalizmem, absurdem.
Sam Kaczyński, który i wcześniej raczej nie powściągał języka, teraz – jak się ładnie mówi – leci po bandzie. Ostatnio porównał Tuska z Hitlerem, dożywianie „więźnia politycznego” Mariusza Kamińskiego z torturami gestapo, sądy oskarżył o zbrodnie stalinowskie, ogłosił, że konstytucję unieważniono, więc trzeba odsunąć od władzy obecny niepolski i nielegalny rząd, np. organizując przy pomocy Dudy wcześniejsze wybory. Trudno tego nie cytować, nie przywoływać, w końcu tako rzecze lider największej partii opozycyjnej, ale nawet wśród biegających za prezesem reporterów budzi to już bardziej rozbawienie niż grozę: ciekawe, co starszy pan znowu palnie. Obrazków wideo pod te teksty dostarczał masowo Andrzej Duda, robiąc groźne miny podczas operacji „Donos w Davos” czy inscenizując patetyczne sceny z udziałem „bohaterów wyklętych” i ich wystylizowanych na powstańcze wdowy małżonek. Jednak fakt, że w Sejmie nie doszło do zapowiadanej przez PiS próby widowiskowego wtargnięcia byłych posłów na salę obrad, może być sygnałem, że także partyjni piarowcy, patrząc na sondaże, stwierdzili przegrzanie przekazu.