„Dziś w godzinach porannych, przed budynkiem ambasady w Mińsku, Tomasz Szmydt w otoczeniu reżimowych białoruskich dziennikarzy i służb usiłował nagabywać polskiego przedstawiciela dyplomatycznego. Nasz przedstawiciel nie odpowiedział na zaczepki” – napisał w piątek na portalu X rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński.
Były sędzia wytłumaczył, także na X, że chciał złożyć dokumenty w konsulacie. Zamieścił zdjęcia pism zaadresowanych do rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka i prokuratora generalnego Adama Bodnara. „W mojej sprawie rząd Polski naruszył szereg przypisów zarówno prawa międzynarodowego, jak i krajowego” – oznajmił.
Inicjatywę Szmydta relacjonowała reżimowa telewizja BiełTA, przedstawiając go jako „polskiego dysydenta”. Media podały, że polski dyplomata odmówił przyjęcia dokumentów, więc Szmydt wrzucił je do skrzynki na listy.
W środę sąd przychylił się do wniosku prokuratury o areszt tymczasowy dla byłego sędziego na trzy miesiące „z uwagi na fakt ukrywania się podejrzanego, obawę matactwa procesowego oraz zarzucenie podejrzanemu popełnienia zbrodni szpiegostwa”. W czwartek policja wystawiła za Szmydtem list gończy.
Czytaj też: Ucieczka sędziego Szmydta. Trzy szkielety wypadły z szafy. Kulisy głośnej afery szpiegowskiej
Kobieta, z którą mieszkał Szmydt, zniknęła
„Gazeta Wyborcza” ujawniła w piątek, że przed ucieczką na Białoruś Szmydt mieszkał z Oleną K. Według informacji dziennika kobieta niedawno zniknęła: zamknęła biznes, sprzedała mieszkanie, jej telefony milczą. „Związany z nią profil na Facebooku został zlikwidowany, gdy zacząłem o nią wypytywać” – pisze Marcin Rybak, autor tekstu.
Rozmawiał z sąsiadami K. Jedni mówili, że to Ukrainka, inni, że Rosjanka z ukraińskim paszportem, jeszcze inni, że Białorusinka. Dodali, że Tomasz Szmydt często u niej bywał. „Czy Olena była podstawiona przez wywiad Białorusi, by związać się w jakikolwiek sposób ze Szmydtem? Na to dowodów nie ma. Nie jest objęta zarzutami w śledztwie. Nikt jej nie ściga listem gończym” – wyjaśnia gazeta.
Czytaj też: Dlaczego Białorusini pokazali Szmydta właśnie teraz? Nasuwa mi się przewrotna hipoteza
Jest gotów „powiedzieć prawdę”
Przypomnijmy: 6 maja Tomasz Szmydt ogłosił, że uciekł na Białoruś rzekomo w poszukiwaniu azylu. „Z powodu niezgody na politykę i działania władz zostałem zmuszony do opuszczenia rodzinnego kraju i obecnie przebywam na Białorusi. Byłem prześladowany i zastraszany za swoją niezależną postawę polityczną” – napisał na Telegramie były już sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a także jeden z bohaterów tzw. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy.
„Wyrażam swój protest przeciwko władzom Polski, które pod wpływem USA i Wielkiej Brytanii prowadzą kraj do wojny. Naród polski opowiada się za pokojem i dobrosąsiedzkimi stosunkami z Białorusią i Rosją. Dlatego jestem w Mińsku i jestem gotów powiedzieć prawdę” – dodał.