Następnym szefem Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej zostanie irlandzki generał broni Seán Clancy, szef obrony Irlandii. Wygrał rywalizację ze zgłoszonym przez Polskę i awansowanym niedawno do stopnia czterogwiazdkowego generałem Sławomirem Wojciechowskim, polskim przedstawicielem wojskowym w Brukseli.
Kandydatura z Polski, zgłoszona już przez rząd Donalda Tuska, miała być wkładem w najważniejszy obecnie temat europejskiej debaty – bezpieczeństwo. Kto jak nie Polak – delegat kraju, który na wiele sposobów pokazuje, jak poważnie traktuje rosyjskie zagrożenie i obronę przed nim? Kiedy jeśli nie teraz – gdy Europa nie tylko mówi o wojnie, ale wreszcie zaczyna sporo robić, by przygotować się na najgorszy scenariusz. Warszawa usiłuje być liderem europejskiej debaty obronnej. Po odzyskaniu zaufania zachodnioeuropejskich partnerów stawia otwarcie i odważnie tematy zwiększania wydatków na wojsko, podnoszenia jego gotowości, inwestowania w przemysł zbrojeniowy i przygotowywania społeczeństwa na wypadek wojny. Jak to nam w kraju wychodzi, to osobny temat. To, że chcemy, by Unia zajęła się tym na poważnie, nie ulega wątpliwości.
Czytaj także: Niemieckie patrioty odjeżdżają, co je zastąpi? Gdzie jest polska „powietrzna tarcza”?
Kandydatura wyszła za późno
Kompetencji i dyplomatycznego obycia Wojciechowskiego nikt nie podważał. Doświadczenie we współpracy międzynarodowej miał jak mało który oficer, w przeszłości dowodził wielonarodowym korpusem NATO w Szczecinie, miał za sobą wielonarodowe misje w Iraku i Afganistanie. Od kilku lat jako przedstawiciel wojskowy reprezentował Polskę w NATO i przy UE.