Te testy są faktycznie ważniejsze niż matura. 214,5 tys. nastolatków przystąpiło do egzaminów ósmoklasisty z języka polskiego, matematyki i angielskiego (lub innego języka obcego nowożytnego). Choć siłą wieloletniej tradycji to maturę uznaje się za próg najistotniejszy do przejścia przez młodych ludzi, wyniki uzyskane na egzaminach ósmoklasistów w większym stopniu określają ich przyszłość. Testów co prawda nie można nie zdać (w przeciwieństwie do matury), ale też ich wyników nie można poprawić (w przeciwieństwie do matury). Jednocześnie rezultat przez lata określał to, w jakiej szkole ponadpodstawowej młody człowiek może kontynuować naukę, co znacząco wpływało na jego przyszłość.
W tym roku jednak atmosfera egzaminów była dość spokojna. W opinii większości zarówno polski, jak i matematyka czy angielski były po prostu raczej łatwe. Stonowane emocje mogły częściowo wynikać z faktu, że liczba ósmoklasistów jest symboliczna. Z powodu wprowadzania i cofania reformy wysyłającej sześciolatki do szkół tegoroczni egzaminowani to połowa standardowego rocznika. Czy to znaczy, że każdy dostanie się do tej szkoły, do której zechce? Niekoniecznie. Liczba miejsc oferowanych w liceach i technikach, wypchanych poprzednimi skumulowanymi rocznikami uczniów, też została dość mocno ograniczona.
Z codziennych obserwacji można natomiast wywnioskować, że kryteria wyboru wymarzonych szkół przez uczniów i ich rodziców powoli się zmieniają. Kandydaci ciągną nie tylko tam, gdzie obiecywane są świetne wyniki nauczania i gdzie jako wiano trzeba wnieść wielkie naręcze egzaminacyjnych punktów. Wyraźnie zyskuje znaczenie panująca w liceach i technikach atmosfera i otwartość na uczniowskie inicjatywy. Dość powiedzieć, że warszawski urząd miasta publikuje „Klimatyczną mapę szkół”, pozwalającą porównywać je pod kątem takich kryteriów jak dostępność placówki, podejmowana aktywność społeczna czy oferta zajęć dodatkowych.