Od września naukę w liceach, technikach i szkołach branżowych zacznie rekordowe 1,8 mln młodych ludzi – najwięcej od 20 lat. Przebieg ich rekrutacji jasno pokazuje, że polskie władze oświatowe nie interesują się losem nastolatków z tego tłumu.
Córka uzyskała zero za wyceniane na 10 punktów zadanie na egzaminie z angielskiego. A wykonała je i sądzę, że raczej dobrze – mówi Monika, matka uczennicy z Wielkopolski.
Nie dość, że podczas rekrutacji spotkały się trzy roczniki, to jeszcze muszą zmagać się z niesprawiedliwym i nieludzkim systemem oceniania. Do tego wiele dzieci dowiedziało się, że są – w kwestii posługiwania się językiem polskim – zerami.
Wyniki zapewne byłyby jeszcze niższe, gdyby za tworzenie testów, przebieg egzaminów, sprawdzanie arkuszy egzaminacyjnych i ogłaszanie wyników nie odpowiadała ta sama instytucja. Obecnie błędy są ukrywane, często powielane w następnych latach, gdyż z powodu braku kontroli zewnętrznej CKE może czuć się bezkarna.
Nie neguję, że kondycja psychiczna młodych jest zła, ale proponowane środki zaradcze bywają czasem gorsze od choroby. Jak ten, który zaproponował Dariusz Chętkowski.
Razi mnie brak wyczucia, jakim wykazali się autorzy zadań. Doprawdy zestawienie „Balladyny” z tekstem o odkrywaniu w sobie talentów i wypracowaniem o tworzeniu samego siebie tchnie grozą. Nie tylko arkusz egzaminacyjny należało skierować na badanie psychiatryczne, ale przede wszystkich jego autorów.
Twórcy arkusza dla tegorocznych ósmoklasistów zdali dzisiejszy egzamin na bardzo słabą trójkę. Byłaby jedynka z wykrzyknikiem, gdyby to samo dano do rozwiązania ukraińskim dzieciom.
Do szkół średnich idzie szczególny rocznik. Rodzice już zamawiają korepetytorów, a ze środowisk psychologów i psychiatrów płyną do liceów sygnały, aby we wrześniu nie wylewać nowym uczniom kubła zimnej wody na głowę.
Wiele dzieci, które przyjechały z Ukrainy, jest zdolnych i bardzo pracowitych. Powinny kształcić się w dobrych liceach. Na starcie tracą na to szansę – mówi Anna Schmidt-Fic z inicjatywy Protest z Wykrzyknikiem.
Zróbmy eksperyment myślowy: czy jest choć jedna osoba, która sądzi, że przez – optymistycznie licząc – dziesięć tygodni można opanować język polski i historię jego literatury na tyle, by zdać z niego jakikolwiek egzamin państwowy?