Taśmy zmowy
Tomasz Mraz rozpruł system: tak wyglądały kulisy knucia. Czego jeszcze dowiemy się z taśm?
Formowanie Tomasza Mraza zaczął Marcin Romanowski, wieloletni przyjaciel polityczny Zbigniewa Ziobry, do niedawna wiceminister sprawiedliwości, dziś poseł SP. Romanowski jest numerariuszem (czyli świeckim zakonnikiem) Opus Dei, na poły tajnej organizacji katolickiej. Misją numerariuszy jest właśnie formowanie elit, które z kolei mają przebudowywać społeczeństwo i państwo wedle wizji Opus Dei. Romanowski dostał od Ziobry możliwość realizowania swojej misji formacyjnej: w ramach działającego przy ministrze Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości stworzył Pracownię Liderów Prawa, nazywaną „kuźnią kadr Ziobry” (opisał to w czerwcu 2019 r. na łamach OKO.press Sebastian Klauziński). Studia w Pracowni to były kilkumiesięczne szkolenia prowadzone metodami przypominającymi kursy scjentologów: rozwijanie w adeptach poczucia własnej wyjątkowości, sprawczości, ale też posłuszeństwa i wdzięczności przełożonym za dopuszczenie do grona wybranych. Po kursach dostawało się certyfikat ukończenia, zdjęcie ze Zbigniewem Ziobrą i – nierzadko – propozycję pracy w resorcie.
Na jednym z takich grupowych zdjęć absolwentów można dopatrzyć się Tomasza Mraza, tyle że bez bródki i podkręconych wąsików. Marcin Romanowski osobiście nadzorował kursy i zatrudnił Mraza w ministerstwie: najpierw jako szeregowego urzędnika, a potem jako swojego bezpośredniego podwładnego: dyrektora Funduszu Sprawiedliwości. Mraz zaczął nagrywać swoje służbowe rozmowy, gdy zorientował się, że sposób dysponowania Funduszem narusza prawo. Nie miał odwagi się sprzeciwić ani pójść do mediów czy NIK (do prokuratury nie mógł, bo miała tego samego szefa co Fundusz: Zbigniewa Ziobrę), dobrze płatnej pracy zostawić nie chciał, więc przygotował sobie polisę ubezpieczeniową od odpowiedzialności.
Skończyły się rządy PiS, nowy minister sprawiedliwości-prokurator generalny Adam Bodnar zarządził audyt w Funduszu.