Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Brawo my? Radość mąci sukces Konfederacji. W Brukseli będą gwiazdami ultrasów

Wieczór wyborczy Konfederacji, 9 czerwca 2024 r. Wieczór wyborczy Konfederacji, 9 czerwca 2024 r. Konfederacja / Facebook
Polska prawica populistyczna może i przegrała te wybory, lecz ogólnie ma się dobrze, a w Unii będzie się czuła silna i sprawcza jak nigdy wcześniej. Skończyły się czasy, gdy tacy europosłowie nic nie mogli poza braniem diet i pokrzykiwaniem. Europa zmienia barwy na ciemniejsze.

Jak wielką wagę mają wybory do Parlamentu Europejskiego w 2024 r., najlepiej pokazuje zwycięstwo Zjednoczenia Narodowego Marine le Pen we Francji, skutkujące natychmiastowym rozwiązaniem parlamentu przez prezydenta republiki. A tymczasem w Polsce, w kraju, który przez osiem długich lat był chorym człowiekiem Europy, partie demokratyczne i proeuropejskie uzyskują łącznie większość głosów i mandatów, a główna partia rządząca wygrywa wybory! Od dziś jesteśmy „najzdrowszym człowiekiem Europy”. Brawo my!

PiS traci miejsca w europarlamencie

Na tle innych krajów wypadliśmy dobrze, niemniej wyniki partii skrajnych, populistycznych i antyeuropejskich są nadal całkiem niezłe. PiS otrzymał 36,16 proc. głosów, więc jedna trzecia wyborców poparła partię, której twarzą jest m.in. Daniel Obajtek – od dziś europoseł elekt. Konfederacja natomiast uzyskała najlepszy wynik w historii i może sobie szczerze pogratulować sześciu mandatów uzyskanych za 12,08 proc. głosów.

PiS otrzymał ok. 20, a więc tyle, ile dawały mu sondaże. Oznacza to jednakże utratę aż siedmiu foteli w europarlamencie. O skali przegranej świadczy najlepiej wynik liderki na listach tej partii Beaty Szydło. Zdobyła najwięcej głosów ze wszystkich kandydatów PiS, lecz z wynikiem ok. 285 tys. głosów jest nie tylko na trzecim miejscu za liderami list PO Borysem Budką (ok. 335 tys.) i Bogdanem Zdrojewskim, lecz ledwie przekroczyła połowę własnego poparcia sprzed pięciu lat.

Reklama