Na razie Razem
Na razie Razem. Czy kruche polityczne małżeństwo na lewicy skończy się rozwodem?
W ostatniej dekadzie czerwca odbyła się Rada Krajowa Lewicy Razem – jak oficjalnie nazywa się partia Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga. Przed posiedzeniem Rady na dziennikarsko-politycznej giełdzie krążyły pogłoski, że partia może w jej trakcie podjąć decyzję o wyjściu z sejmowego klubu Lewicy. Do ogłoszenia rozwodu nie doszło, Zarząd Krajowy został jednak zobowiązany do podjęcia rozmów z Nową Lewicą – czyli partią Biedronia i Czarzastego – na temat przyszłości klubu i obecności w nim Razem. Media pisały, że Razem „stawia Nowej Lewicy ultimatum”.
Minęło kilka tygodni i jak dotąd, w połowie lipca, żadna decyzja co do przyszłości Razem w klubie nie zapadła. – Cały czas czekamy na ultimatum partii Razem, żadne konkretne oczekiwania nie zostały nam jak dotąd przedstawione – mówi przewodnicząca sejmowego klubu Lewicy, Anna Maria Żukowska. Klub, jak deklaruje Żukowska, wyznaczył sobie termin podjęcia decyzji w sprawie ewentualnego rozwodu do 10 września.
Sceny z rozpadu małżeństwa politycznego
Pytani o to, jakie żądania zamierzają przedstawić Nowej Lewicy, politycy Razem unikają jasnych odpowiedzi. – Tu nie chodzi o domaganie się tego czy tamtego od NL, tylko o zmianę strategii. Czujemy się współodpowiedzialni za Lewicę, jedna trzecia posłów klubu to Razem. Musimy wspólnie porozmawiać, co zmienić, by lewica stała się realnie bardziej sprawcza, bo dziś tego brakuje – deklaruje Adrian Zandberg. – Za dużo już rozmawiamy przez media, potrzebujemy przedyskutować sprawę osobiście – mówi rzeczniczka partii, posłanka Dorota Olko.
W mediach od dobrych kilku tygodni faktycznie trwa spektakl wzajemnych pretensji i oskarżeń Razem wobec Nowej Lewicy i odwrotnie.