Dziura po Błaszczaku
Dziura po Błaszczaku. Jako pierwsze wpadły do niej jego ulubione zakupy
Ministerstwo Finansów oraz NIK zgodnie i krytycznie oceniły pozabudżetowy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych (FWSZ). Po niecałych dwóch latach funkcjonowania okazuje się, że dług przez niego zaciągany jest znacznie droższy w obsłudze niż ten budżetowy. W dodatku w 2023 r. nie udało się zrealizować połowy zamierzonego planu, więc pieniędzy na zakupy było mniej, a Polska wcale nie wydała 4 proc. PKB na obronność. W efekcie opóźniają się już ogłoszone umowy. MON zapewnia, że z niczego nie rezygnuje – dokładnie tak samo, jak zapewniał „uwalający Caracale” rząd PiS – ale Władysław Kosiniak-Kamysz zaczyna mówić o „dziurze Błaszczaka”, którą zastał w finansowych planach zbrojeń.
Do tej dziury jako pierwsze wpadły ulubione zakupy poprzedniego ministra – te z Korei Południowej. MON jeszcze za Błaszczaka postanowił owe kontrakty finansować właśnie poprzez FWSZ, z kredytów od kraju dostawcy. Ale chciał, by warunki były wygodne dla Polski: tanio, szybko i w wielkich sumach. Tak rynki finansowe z zasady nie działają i MON, już za rządów nowej koalicji, zderzył się z realiami: negocjacje się wloką, a sukces nie jest gwarantowany. Przez brak finansowania po ośmiu miesiącach od ogłoszenia wciąż nie ma podpisu pod umową na 152 haubice K9, nie ma też zgody na zakup drugiej transzy szczególnie ważnych dla Polski wyrzutni rakietowych Chunmoo.
Kłopotów może przybyć, bo FWSZ zapewnia więcej pieniędzy na zbrojenia niż budżet. Może jednak to problem leżący po stronie Korei, bo finansowane też z pożyczek zakupy w Szwecji czy USA idą gładko. Koreańczycy i inni zainteresowani kręcą nosem, gdyż okazuje się, że obecny rząd kocha amerykańskie uzbrojenie nie mniej niż poprzedni. MON wskazuje, że z USA ma korzystne kredyty rządowe, zresztą wywalczone przez PiS.