Jeszcze wrócimy!
PiS się szykuje, przekaz Kaczyńskiego ma wyraźny cel. „Wrócimy! Macie wytrwać”
Prezes nie wydaje się skłonny do autorefleksji. Nie wyciąga wniosków, nie rozlicza własnego obozu za grzechy, z których jedne (jak nepotyzm, piątka dla zwierząt, „polski ład” i szerzej – brak odpowiedzi na zmieniające się aspiracje Polaków) demobilizowały elektorat prawicy, a inne (podeptanie rządów prawa, zaostrzenie prawa aborcyjnego, zgwałcenie telewizji publicznej czy legion afer) przyciągnęły do urn tych, którzy mieli już dość PiS i jego akolitów. Zamiast tego wciąż słychać bezbrzeżne zdumienie wyrokiem wyborców i pogardę dla przeciwników, „kulturowo i intelektualnie niezdolnych do rządzenia”, którzy tworzą partię zewnętrzną, służącą interesom Niemiec i w dodatku przez Niemców zainstalowaną („ta grupa nie doszłaby do władzy, gdyby nie niemieckie poparcie”).
Nie jestem Hitlerem
12 października na kongresie w Przysusze, odpowiadając samemu sobie na pytanie „Co robić?”, Kaczyński powiedział: „Po pierwsze, nie biadać, nie bić się w piersi, nie przeprowadzać ekspiacji”. Piotra Glińskiego Kaczyński nazwał „najlepszym ministrem kultury w historii Polski”.
A przemówienie zaczął od co najmniej dyskusyjnego stwierdzenia: „Ktoś może powiedzieć, że przesadzam, może są nawet tacy na tej sali, choć sala jest dobrana w sposób, który można określić jako elitarny. Jesteśmy proszę państwa elitą naszej partii i co za tym idzie, elitą narodu”. To zresztą akurat znamy, była już w Polsce partia, która o sobie mówiła „przewodnia siła narodu”.
Receptą Kaczyńskiego na odbudowę wpływów, zwycięstwo w wyborach prezydenckich i odzyskanie władzy jest brak wewnętrznych rozliczeń, konsolidacja obozu i jego zdynamizowanie. Więcej PiS-u w PiS-ie, zdaje się mówić prezes, i wszystko wróci na właściwe tory.