Kraj

Dokąd skręca Tusk?

Tusk skręcił w prawo: manewr czy strategia. Cel chyba osiągnął, pozostaje pytanie o straty

Premier zapewne wyszedł z założenia, że już nie wystarczy dostosowywać się do nastroju, który w potocznej świadomości wciąż uchodzi za prawicowy, chociaż w istocie przekracza partyjne linie podziału. Premier zapewne wyszedł z założenia, że już nie wystarczy dostosowywać się do nastroju, który w potocznej świadomości wciąż uchodzi za prawicowy, chociaż w istocie przekracza partyjne linie podziału. Adam Wójcicki
W zmieniających się dekoracjach, ale to ciągle teatr jednego aktora. Właśnie zaczął się nowy akt monodramu, w którym Donald Tusk wprawił wielu widzów w konsternację.
Tusk podobno z premedytacją zamierzał pójść na zwarcie z Unią, licząc się z tym, że wywoła sprzeciw.Kancelaria Premiera/Flickr Tusk podobno z premedytacją zamierzał pójść na zwarcie z Unią, licząc się z tym, że wywoła sprzeciw.

Najbardziej zdziwieni byli ci, którzy oczekiwali nostalgicznego benefisu z okazji rocznicy 15 października, a zamiast tego dostali twardą lekcję politycznego realizmu na etycznie grząskim gruncie. Premier zrobił to po swojemu, jak lubi najbardziej. Czyli znienacka, bez wcześniejszego urabiania opinii. Zaskoczył wszystkich: własną partię, koalicjantów, opozycję, komentatorów, wyborców. Wydawało się, że zwołana równolegle z kongresem PiS partyjna impreza Platformy to banalna gierka na przechwycenie części uwagi. Tymczasem Tusk przywalił z grubej rury, zapowiadając twardą wojnę z nielegalną imigracją, czym na kilka dni niemal zmonopolizował medialne przekazy. Taktycznie był to więc majstersztyk. Ale co do strategii pozostają już wątpliwości.

Pod wieloma względami „akcja azyl” była próbą ucieczki do przodu. W pierwszej kolejności przed samą rocznicą 15 października, która pewnie dla Tuska bardziej była źródłem utrapień niż wątpliwą szansą na odnowienie ubiegłorocznego entuzjazmu. Nastroje społeczne są raczej kiepskie, a w koalicji nie brakuje konfliktów i trudno udawać przyjaźń. Przede wszystkim jednak jubileusz był kolejną okazją do bilansowania niezrealizowanych obietnic, tymczasem premier zdecydowanie woli rozliczać innych niż samemu być rozliczanym. Nie było więc sensu organizować obchodów, które wprawią w dobry nastrój co najwyżej i tak już zmobilizowanych zwolenników KO; prędzej już należało od kłopotliwej rocznicy zręcznie się wywikłać. Nieprzypadkowo zresztą Tusk już teraz zapowiedział, że nazwisko prezydenckiego kandydata jego obozu poznamy 7 grudnia. Kolejną z kłopotliwych rocznic – tym razem objęcia władzy – też będzie miał z głowy.

Tyle że uciekać przed bilansami można na wiele sposobów, niekoniecznie od razu sięgając po migracyjną kartę.

Polityka 44.2024 (3487) z dnia 22.10.2024; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Dokąd skręca Tusk?"
Reklama