Wniosek o odwołanie ministry ds. równości Katarzyny Kotuli wnieśli posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Reprezentująca klub posłanka Anna Milczanowska uzasadniała, że Kotula „za maseczką z piorunem ukryła pustkę, zadufanie i pogardę”. Parlamentarzystka przekonywała, że ministra ds. równości od początku pełnienia funkcji nie przygotowała żadnych zmian korzystnych dla Polaków.
Do uzasadnienia wnioskodawców odniosła się szefowa Komisji Polityki Społecznej i Rodziny Katarzyna Ueberhan, wskazując, że wniosek nie zawiera żadnych argumentów, a jedynie wyraz niechęci wobec urzędującej ministry. „Przekonujecie, że Katarzyna Kotula nic nie robi, a wymieniacie państwo listę ustaw i projektów, którymi się zajmuje” – wskazała posłanka.
Kotula: „To nie wniosek o mnie”
„To jest wniosek, który wynika z waszej czystej homofobii, pogardy, braku szacunku, a nawet nienawiści. Nie, nie do mnie, ale do każdego innego człowieka, szczególnie do tych, którzy z różnych powodów zaliczają się do mniejszości, grup wykluczonych lub dyskryminowanych” – rozpoczęła ministra Kotula. Polityczka zwróciła uwagę, że nie trzeba być ani ministrem, ani ministrą, ani nawet magistrem, żeby wiedzieć, że większość nie ma mandatu do dyskryminacji mniejszości.
Kotula wskazała zaniedbania rządu PiS, działania wymierzone w grupy wykluczone oraz kobiety. Stwierdziła, że zawsze, kiedy pojawiają się wybory i potrzeba, to były obóz władzy wyciąga „kartę wroga”: „Szczucie, atakowanie innych, antagonizowanie społeczeństwa, dehumanizowanie, dzielenie Polaków na lepszy i gorszy sort, wykluczanie i obrażanie. W tym jesteście najlepsi”.
Następnie głos zabrał premier. Donald Tusk przyznał, że jego zadanie – obrona członkini rządu – jest wyjątkowo proste, bo wniosek jest „absurdalny i intelektualnie miałki”.