Kraj

Bal na Titanicu

Mamy koncert mocarstw, a Putin wraca na salony, z tym że racjonalnego Bidena zastąpił transakcyjny i indolentny Trump. W Polsce też bez zmian.

„Trzeba zaangażować się w bitwę, a potem się zobaczy” – uważał Napoleon. Później podług tej zasady działał Lenin, a teraz Putin. To już jeden z filarów rosyjskiej strategii. Drugi opisał kilka lat temu niemiecki dyplomata Rüdiger von Fritsch w swojej książce „Quo vadis, Rosjo?”. Jest to pytanie, na które Kreml – w trakcie podejmowania decyzji i działań – szuka odpowiedzi, a które brzmi: co nam ujdzie na sucho?

W poniedziałek przypadła trzecia rocznica rosyjskiej agresji na Ukrainę, naznaczona setkami tysięcy ofiar i morzem ruin. Ale można było odnieść wrażenie, jakbyśmy jakimś wehikułem czasu wrócili do zimy na przełomie 2021 i 2022 r., jakby Buczy nie było wcale. Moskwa wystąpiła z tymi samymi żądaniami, jakie i wtedy stawiała, od zablokowania Ukrainie członkostwa w NATO po wycofanie się wojsk amerykańskich z tych państw, które dołączyły do Sojuszu po 1997 r. I tak samo kłamliwie je nazywa: „gwarancjami bezpieczeństwa”. Kreml rozmawiać raczył, tak na poważnie, tylko z Waszyngtonem; europejskie stolice były przez Joe Bidena obdzwaniane przed lub po negocjacjach, a telefoniczne rozmowy, które z Putinem prowadzili Macron czy Scholz, były bez znaczenia. Ówczesny francuski minister ds. europejskich Clément Beaune publicznie wyrzekał na tę marginalizację UE, przypominając, że to jeden z celów Putina – podzielić Zachód. Udaje mu się to i teraz.

Zmianie nie ulegała postawa pożytecznych idiotów Moskwy, nadal głoszą, jak głosili, że Ukraina leży w strefie rosyjskich wpływów. Na początku 2022 r., tak jak i teraz, zauważano, że sam fakt podjęcia rozmów z Putinem o jego imperialnych obsesjach jest wzmacnianiem jego pozycji, dociąża go i dowartościowuje. „Süddeutsche Zeitung” pisał wtedy, że z punktu widzenia rosyjskiego prezydenta już sama rozmowa z Bidenem jest sukcesem i sygnałem, że Kreml jest traktowany poważnie, a o tym, co dzieje się na świecie, decydują wspólnie Stany i Rosja.

Polityka 9.2025 (3504) z dnia 25.02.2025; Komentarze; s. 6
Reklama