69. finał Eurowizji przebiegł pod znakiem zaskoczeń i protestów. Te pierwsze dotyczyły werdyktu – wbrew oczekiwaniom bukmacherów przyszłoroczna, jubileuszowa edycja konkursu nie odbędzie się w Sztokholmie. Reprezentujący Szwecję Finowie z zespołu KAJ, którzy przywieźli do Bazylei przebojowy hymn na cześć sauny „Bara Bada Bastu”, musieli ustąpić przed przeszywającym sopranem JJ-a, czyli Johannesa Pietscha, który zapewnił Austrii zwycięstwo w konkursie monumentalnym utworem „Wasted Love”.
Niewiele brakowało, by kryształowy mikrofon trafił do reprezentującej Izrael 24-letniej Yuval Raphael, która zajęła drugie miejsce. Większe wrażenie niż piosenka „New Day Will Rise”, którą przywiozła na Eurowizję, robiła stojąca za nią historia – w dniu ataku Hamasu na Izrael Yuval bawiła się na festiwalu Navel, który stał się celem ataku terrorystów. Była jedną z 11 osób, które przeżyły atak w ostrzeliwanym przez zamachowców schronie. Jej występ w finale zbiegł się z rozpoczęciem nowej ofensywy Izraela. O tragicznej sytuacji w Gazie przypominały fanom Eurowizji propalestyńskie protesty na ulicach Bazylei, wzywano też do usunięcia Yuval z konkursu, a w trakcie jej występów słychać był gwizdy. Jej wysoką pozycję można jednak odczytać jako wyraz wsparcia nie tylko dla wokalistki, ale też dla polityki Izraela.
Czytaj też: Eurowizja zaskoczyła. Austria triumfuje, Steczkowska doceniona przez widzów
Justyna Steczkowska ze swoją „Gają” uplasowała się ostatecznie na 14. miejscu. Połowa stawki to rezultat zgodny z przewidywaniami – Polka zawdzięcza go głównie głosom widzów, którzy przyznali jej 139 pkt (od jurorów otrzymała ich ledwie 17).