69. finał Eurowizji zaskoczył – przede wszystkim tym, że przyszłoroczna, jubileuszowa, 70. edycja konkursu nie odbędzie się w Sztokholmie. Reprezentujący Szwecję Finowie z zespołu KAJ byli faworytami bukmacherów i zaprawdę trudno się dziwić. Przywieziony przez nich do Bazylei przebój „Bara Bada Bastu”, oda na cześć sauny, to muzyczny żart, który nie sposób wyrzucić z głowy – dla własnego dobra lepiej unikać słuchania go dwa razy z rzędu.
Pary nie wystarczyło jednak na wygraną – lepszy od fińskich Szwedów (zajęli dopiero czwarte miejsce) okazał się Johannes Pietsch, czyli JJ – imponujący sopranem austriacko-filipiński wokalista, którego głos robiłby wrażenie niezależnie od piosenki. „Wasted Love”, która przyniosła mu zwycięstwo w konkursie, w niczym mu nie przeszkadzała, choć była ewidentnie skrojona pod eurowizyjne gusta. Można powiedzieć, że jako Polska mamy pewien udział w tym zwycięstwie – w powstanie utworu zaangażowany był Wojciech Kostrzewa, który współtworzył również zeszłoroczny zwycięski hit Szwajcarii „The Code”, wykonany przez Nemo.
Boska Steczkowska
Justyna Steczkowska, nasza reprezentantka, uplasowała się ostatecznie na 14. miejscu. Połowa stawki to rezultat zgodny z przewidywaniami – Polka zawdzięcza go głównie głosom telewidzów, którzy przyznali jej 139 pkt (od jurorów otrzymała ich ledwie 17). Jej powrót na scenę konkursu po 30 latach to eurowizyjny rekord, a przemiana, jaka zaszła miedzy konkursową piosenką „Sama”, którą trzy dekady temu przygotowali dla niej Mateusz Pospieszalski i Wojciech Waglewski (zajęła wówczas 18.