Wbrew oczekiwaniom nie Szwecja, a Austria zatriumfowała w tegorocznym finale Eurowizji. Justyna Steczkowska liczyła na więcej, ale plan został wypełniony z nawiązką.
Premier ogłosił repolonizację gospodarki; czas na asystencję osobistą; Justyna Steczkowska zakwalifikowała się do finału Eurowizji; niezrozumiałe pytania na egzaminie ósmoklasisty; Gérard Depardieu skazany.
Na gorączkę wyborów prezydenckich nałoży się w tym tygodniu druga: Konkursu Piosenki Eurowizji. I tu niektóre typy wydają się raczej tłem dla głównych bohaterów. W której grupie będzie nasza reprezentantka?
Przez cały tydzień świat będzie śledzić zmagania Konkursu Piosenki Eurowizji. W kulturalnym podkaście zastanawiamy się nad szansami Polski i naszym charakterem narodowym – na tle tego, czym Eurowizja jest.
Muzykę w Polsce ustawowo zaprzęgnięto do promocji języka. Stąd sukcesy krajowe odnosi się po polsku, zagraniczne po angielsku. Jedne i drugie się nie łączą, choć mamy całe pokolenie wykonawców z eksportowym potencjałem.
Wielka przegrana polskich preselekcji Eurowizji Nika „Niczos” Jurczuk to nadzieja na to, że Podlasie muzycznie przestanie się Polakom kojarzyć z disco polo.
Mieliśmy szansę na sukces i nowe otwarcie. Publiczność głosująca w krajowych preselekcjach oddała ją najbardziej znanej uczestniczce eliminacji Justynie Steczkowskiej. Ta wpisze się w klimat konkursu, ale raczej nie zdziała wiele.
Tak jak wojna jest przedłużeniem polityki innymi środkami, tak Konkurs Piosenki Eurowizji pełni funkcję sceny zastępczej w teatrze działań wojennych.
W Eurowizji Polacy uczestniczyli jako widzowie, a wygrała piosenka Nemo z nieistniejącego Bonda. Od zeszłego roku przewodnim hasłem finału jest „United by Music”, które w tym roku wybrzmiewało dość głucho z powodu napięć między zwolennikami Palestyny i Izraela.