Warszawski plac Bankowy i Marszałkowska wypełniły się w niedzielę po brzegi. Według szacunków w pochodzie Rafała Trzaskowskiego wzięło udział ok. 200 tys. uczestników. Co cieszy, w tłumie powiewały flagi Polski, Unii Europejskiej, tęczowe, miejskie oraz wszystkich partii politycznych tworzących rządową koalicję.
Żeby wygrała uczciwość
Prezydent Rafał Trzaskowski przemawiał dwukrotnie. Na placu Bankowym, przed rozpoczęciem pochodu, nawoływał do mobilizacji, przekonując, że to ostatnia chwila i szansa na przekonanie mieszkańców wsi, miast i miasteczek. „Najwyższy czas, żeby wygrała uczciwość. Najwyższy czas, żeby wygrała prawość. Najwyższy czas, żeby wygrała sprawiedliwość. Najwyższy czas, żeby wygrała prawda, przyszłość” – apelował. Kandydat KO obiecał, że nie będzie składał podpisów w ciemno, że jego drzwi będą otwarte dla wszystkich obywateli i ich przedstawicieli. I podkreślał, że stawką tych wyborów jest przyszłość naszego kraju. Powtórzył to również w wystąpieniu wieńczącym pochód na placu Konstytucji. Wspomniał o drodze, którą pokonała Polska – od zniszczeń po drugiej wojnie światowej, poprzez obalenie komuny, aż po członkostwo w NATO i Unii Europejskiej.
Trzaskowski przyznał, że wszystkich obywateli, łącznie z nim, cechuje niecierpliwość w oczekiwaniu na rozliczenia rządów PiS, na ważne ustawy i realizację kluczowych projektów. Obiecał być nadzorcą, który będzie poganiał rząd do pracy. Opowiadając o sobie i swojej rodzinie, złożył ważną deklarację dla wyborców progresywnych: Polska ma być miejscem dla wszystkich – dziewczyny z tęczową torbą, czy samotnych matek z dwójką dzieci. „To, co nas łączy, to szacunek dla wszystkich” – mówił.
Podczas przemowy kończącej zgromadzenie Trzaskowski mówił też o tym, jak obecnie zmieniają się autorytety.