Kraj

Wieczny borderline

Faszyzm – jako globalny stan zapalny, specyficzna reakcja na wielokryzys – nie tylko nadchodzi. On tu jest. Jeszcze do końca się nie zainstalował, ale już się ładuje.

Do napisania tego felietonu zabieram się w nadzwyczajnych okolicznościach. Wiem, że do redakcji trafi trzy dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, jednak ukaże się trzy dni po niej. Będziemy wtedy znać już nie tylko sondaże exit poll, ale nawet oficjalne wyniki. Dużo bym dała, żeby zajrzeć do nich już dzisiaj. W końcu to ostatni felieton, jaki piszę w starej Polsce, i zarazem pierwszy, który ukaże się w Polsce nowej. Być może powinien to być raczej tren – opłakiwanie zaprzepaszczonej szansy na naprawę Rzeczypospolitej, jaką przyniosło zwycięstwo koalicji demokratycznej w wyborach parlamentarnych z 2023 r. Albo na odwrót, może powinna to być oda do radości pod tytułem „Bążur”, opiewająca nasze szczęśliwe – o włos – ocalenie. Wszystko zależy od tego, czy po 1 czerwca w Belwederze rozgości się łowca komunalnych kawalerek za bezcen i praktyk aktywizacji sportowej w formacie 70 na 70, znany też jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej, czy może przyzwoity, kompetentny człowiek z mojej dzielnicy, którego widywałam w metrze i którego wybraliśmy parę lat temu na prezydenta Warszawy.

Chciałabym, żeby wygrał ten drugi. Choćby dlatego, że jako gospodarz stolicy znalazł czas, lokal i pieniądze dla Fundacji Serce Miasta, niosącej pomoc kobietom w kryzysie bezdomności. Niby detal, a ile znaczy. Poza tym jest to ktoś, kto koalicji rządzącej zapewniłby sprawczość, a nam wszystkim elementarne poczucie bezpieczeństwa. Jeśli to on zostanie prezydentem Polski, nie będzie powodu budzić się w nocy z przerażeniem, że mroczna postać o groźnych powiązaniach uzyskała dostęp do tajemnic państwowych oraz zwierzchnictwo nad wojskiem. Pod rządami mojego sąsiada z dzielnicy moglibyśmy w spokoju uprawiać ulubiony sport wszystkich Polaków, czyli skakać sobie do gardeł, mając pewność, że państwo – ten wózek, na którym wszyscy jedziemy – nie jest zagrożone w swoich podstawach.

Polityka 23.2025 (3517) z dnia 03.06.2025; Felietony; s. 89
Reklama