Kraj

Góra odczarowania

Emancypacja kobiet zaczyna uświadamiać niektórym mężczyznom, że ich obecna męskość jest zbudowana na niedojrzałości i lęku. Wielu jednak, zamiast iść w stronę nowych na nią pomysłów, postanawia wyprzeć zachodzące zmiany.

Mountainhead to górska posiadłość Soupera, jednego z bohaterów filmu Jessego Armstronga o tym samym tytule. I nawiązanie do „Fountainhead” (polski tytuł: „Źródło”), słynnej powieści filozofki libertarianizmu Ayn Rand z 1943 r., w której autorka ponad wszystko stawiała indywidualizm, wolny rynek oraz racjonalny egoizm jako jedyną sensowną etykę. Pewnego dnia na „chłopacki weekend” umawiają się w Mountainhead wieloletni kumple. Wszyscy są miliarderami, poza gospodarzem – milionerem, który bardzo chciałby zaimponować kolegom. Sensem życia tej paczki jest dopisywanie kolejnych zer do stanu posiadania, progres, władza, rywalizacja i poczucie fajności. Film ogląda się niemalże jak współczesną odpowiedź na „Źródło”, ale – uwaga: spojler! – jest to satyra.

Nie mogłam się też wyzbyć skojarzeń z „Czarodziejską górą” Manna. Tu też mężczyźni spotykają się w kurorcie, żeby odsapnąć od świata, i toczą rozmowy filozoficzne oraz egzystencjalne. O ile jednak Mann nie problematyzował męskości, o tyle Armstrong czyni ją głównym tematem – i jest to męskość, której nie uratuje żadna „czarodziejska góra”. Ci oligarchowie albo lepiej – jak mówią Amerykanie, zwracając uwagę na ich komitywę i chłopięcość – broligarchs (brothers + oligarchs) nie umieją okazywać uczuć, mierzyć się z miłością i śmiercią, z niepewnością i odpowiedzialnością za swoje czyny. Ich piaskownica jest rozmiaru świata, ale wciąż noszą krótkie spodenki. Jak śpiewa w swoim najnowszym singlu „Manchild” Sabrina Carpenter, „mężczyźni-dzieci” nie mają pojęcia, czym są mądrość i przywiązanie. Uciekają w wymyślone światy, które mogą kontrolować, i bawią się tylko ze sobą.

Polityka 24.2025 (3518) z dnia 10.06.2025; Felietony; s. 97
Reklama