Wiceprezydent Czarnek. Ziobryści wciąż się liczą. Nawrocki urządza swoją kancelarię
Jak podaje „Newsweek”, szefem Kancelarii Prezydenta ma zostać nie kto inny, a sam Przemysław Czarnek. Ten sam, który jeszcze niespełna rok temu antyszambrował u Jarosława Kaczyńskiego, licząc na to, że to właśnie on zostanie „decyzją prezesa” i z ramienia PiS wystartuje w wyborach prezydenckich. Miał szansę, bo Kaczyński go lubi, a zważywszy na posiadaną przez niego habilitację z prawa (sam prezes PiS ma tylko doktorat), to nawet ceni.
Skoro jednak padło na Karola Nawrockiego, Czarnek zamiast się ogólnie obrazić i wycofać, postanowił postąpić wręcz przeciwnie – zaangażował się na całego w kampanię Nawrockiego, a w szczególności w opowiadanie banialuk o tym, jak to szlachetnie postępował on z panem Jerzym i jego kawalerką. I chyba teraz właśnie to bezwarunkowe i niebaczące na pospolitą moralność zaangażowanie w służbę partii, prezesa i namaszczonego kandydata zostało docenione. Przemysław Czarnek dostał wymarzoną dla kogoś o jego temperamencie posadę, w której i sam się będzie spełniał, i nam dostarczał nieustających wrażeń. Bez wątpienia wyciśnie ze swojego stanowiska, ile się tylko da. Ku naszemu zgorszeniu, oburzeniu, a czasem rozbawieniu. Możemy być tego pewni, albowiem znamy pana Czarnka długo i dobrze. Jak to się dziś nazywa? Rollercoaster?
Zaskakujące zapowiedzi
Szef kancelarii to najważniejszy urzędnik prezydencki rezydujący przy parlamencie i odpowiadający za relacje prezydenta z władzą ustawodawczą, a pośrednio również z rządem. Poza tym koordynuje cały prezydencki „mały rząd”, którego częścią jest np. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. U Andrzeja Dudy jest trochę nietypowo, bo szefowa kancelarii Małgorzata Paprocka nie jest silnym politykiem, a przez to na czoło wysuwa się w otoczeniu odchodzącego prezydenta szef jego gabinetu, czyli pierwszy asystent i pierwszy doradca, którym jest osobisty przyjaciel Dudy Marcin Mastalerek (będący zresztą serdeczną antypatią prezesa).