Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dwa plecaki

Zestaw ucieczkowy przypomina schrony budowane przez Amerykanów w czasach zimnej wojny. Miały zapewnić przetrwanie na jakiś czas. Na jak długo?

Do jednego wrzucamy kostium kąpielowy, do drugiego akt własności mieszkania. Do pierwszego klapki, szorty i okulary przeciwsłoneczne, do drugiego suchary, suszoną wołowinę, łom i kombinerki. Pakując pierwszy, cieszymy się na egzotyczne dania, szykując ten drugi, zabieramy sztućce i chińskie zupki, bo puszki za dużo ważą, a miejsca musi starczyć na apteczkę, zapas wody i busolę.

Jadąc na urlop, polegamy na mapach w telefonie. Uciekając, musimy mieć zestaw, którego nie powstydziłyby się babcie: papierowe mapy, notes, ołówek, latarkę i zapas baterii. Do tego sznurki, gumy i opaski uciskowe. Jedyne, co łączy te pakunki, to repelent. Tak na wyprawie, o której marzymy cały rok, jak i w czasie ucieczki, może przyjść nam ostrzeliwać się przed komarami. I oby tylko przed insektami.

Dwa plecaki, dwie drogi. Plecak na wakacje i plecak ewakuacyjny. Na co nam przyszło? W Polsce nie myślało się o tym od dawna. Przyzwyczailiśmy się do „destynacji”, all inclusive. Antropolodzy kultury prześledzili mody i snobizmy dotyczące wyjazdów w czasach po transformacji. W pismach lajfstajlowych odnotowano zmianę – niektórym tak się przejadły wypady na Bali, że zaczęli piać nad rodzimymi Mazurami. Dziś skojarzenie z krainą jezior nie jest zbyt wesołe, natrętnie powraca widmo przesmyku suwalskiego. Domorosłe przewidywania „którędy wejdą” stały się tematem rozmów, jak dawniej nazwy modnych miejscowości.

Jest coś poruszająco bezradnego w akcie pakowania tego drugiego plecaka. Zestaw ucieczkowy przypomina schrony budowane przez Amerykanów w czasach zimnej wojny. Miały zapewnić przetrwanie na jakiś czas. Na jak długo? Tego nikt nie wiedział. Ale dawały złudzenie kontroli. Podobnie z plecakiem ewakuacyjnym. Sprzedaje się różne jego warianty, jedne bardziej khaki od drugich, z potworną liczbą kieszonek, a każda po coś.

Polityka 28.2025 (3522) z dnia 08.07.2025; Felietony; s. 89
Reklama