Gwiazdy i gwiazdeczki. Nawrocki nominuje generałów, zabiera się za wojsko z finezją boksera
14 sierpnia o godz. 14 nominowanych zostanie ośmiu nowych generałów. Ta wiadomość wydaje się neutralna. A nawet na swój sposób uspokajająca. Jest ciągłość, jest współpraca ośrodków rządzących, są nominacje, są konkrety. O ile cyfra osiem ma w sobie jakąś konkretność. Tak się jednak składa, że lista wskazanych do nominowania była dwa razy dłuższa. A trzymanie do końca w niepewności nie buduje atmosfery zaufania. Ani nie pozwala skupić się na tym, na jakich ludzi stawiamy, jakie rodzaje wojsk wzmacniamy i o co nam w ogóle chodzi w kwestii obronności.
Polska potrzebuje Strategii
Zatrzymajmy się przy tej ostatniej kwestii, czyli o co nam chodzi. Od tego, o co nam chodzi, są stosowne dokumenty. Jeden z kluczowych to Strategia Bezpieczeństwa Narodowego. Jest jawna. Można ją znaleźć w sieci. I o to właściwie chodzi. Tam mówimy, gdzie są nasze priorytety, ale też progi bezpieczeństwa i czerwone linie. To właściwie dokument bardziej na zewnątrz niż do wewnątrz. Co powoduje, że pomimo jawności jest tak ważny. Czytając obecną Strategię, można się zniechęcić już na pierwszej stronie, tej z orłem i datą – rok 2020. To dwa lata przed wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie, epokę przed wywracaniem do góry nogami NATO przez drugiego Trumpa, no i na długo przed rewolucją energetyczną, jaką było odejście od źródeł energii zza wschodniej granicy. Jeśli jest tam coś aktualnego, to orzeł, ale zdaje się, że i on jest zagrożony w swoim obecnym kształcie. Trwają przecież prace nad poprawą godła, a nawet flagi.
Nie wiem, czy Polska potrzebuje nowego orła, ale z pewnością potrzebuje nowej Strategii. I nawet taka jest już napisana.