Indywidualni odbiorcy prądu dostają od jego sprzedawców pisma, których nie są w stanie przeczytać, a co dopiero zrozumieć. „Ważne zmiany w 2025 r.” informują, że od lipca wprowadzono sprzedawcę rezerwowej energii elektrycznej, za którego usługi, jak się domyślamy, trzeba będzie zapłacić. Nie dowiadujemy się wprawdzie, co to jest ta rezerwowa energia, ale jej dostawcę już wybrał dla nas Urząd Regulacji Energii. Jeśli chcemy wiedzieć, ile nas to będzie kosztowało, nadawca odsyła do strony internetowej sprzedawcy rezerwowej energii.
W tej samej grubej kopercie znajduje się plik kartek zatytułowany „Ogólne warunki umowy sprzedaży energii elektrycznej i świadczenia usług dystrybucji dla klienta indywidualnego”. Ich zmiana zwykle oznacza podwyżkę ceny, choć nadawca unika słowa „podwyżka”. Lektura jest żmudna i wyraźnie zniechęcająca, trzeba przebić się przez ponad 20 definicji, np. „IRiESD – Instrukcja Ruchu i Eksploatacji Sieci Dystrybucyjnej OSD, wprowadzona w życie zgodnie z przepisami ustawy Prawo energetyczne, określająca procedury i sposób wykonywania czynności związanych z ruchem sieciowym, eksploatacją sieci i działalnością dystrybucyjną. IRiESD dostępna jest dla klienta w siedzibie właściwego OSD”. Jasne?
Idźmy dalej. Na 10 stronach OWU E. ON podaje nam parametry energii elektrycznej, warunki ich utrzymania zależą od klienta, musimy ich dotrzymać. Mamy pobierać moc „nie większą od mocy umownej, przy współczynniku tg φ nie większym niż 0,4”. Przez „współczynnik odkształcenia wyższymi harmonicznymi napięcia zasilającego THD należy rozumieć współczynnik określający łącznie wyższe harmoniczne napięcia (U), obliczany według podanego wzoru, na którym trzeba wyciągnąć pierwiastek z…”.