Dziennik „Fakt” ustalił, że prezydent Nawrocki po przeniesieniu się z Belwederu do wyremontowanego Pałacu Prezydenckiego nie będzie miał osobistej siłowni. To informacja niepokojąca; z badań wynika, że zwolennicy prezydenta oczekują od niego umięśnionej sylwetki, dzięki której tak korzystnie wypadał w telewizyjnych debatach na tle skromnie umięśnionych rywali.
Atletyczna sylwetka to na razie największy atut prezydenta; szkoda, żeby ucierpiała, bo przyda się panu prezydentowi w pełnieniu urzędu. Nie oszukujmy się, jeśli podczas kolejnych wizyt w Berlinie Karol Nawrocki ma skutecznie domagać się reparacji i zgłaszać inne twarde oczekiwania wobec strony niemieckiej, musi masywnie wyglądać. Samo uśmiechanie się, ściskanie i wyrażanie podziękowań nie wystarczy.
Wizyty w Paryżu i Rzymie pokazały, że pan prezydent już bardzo dobrze uśmiecha się, ściska i dziękuje. Jego uściski i uśmiechy są wysoko oceniane przez europejskich partnerów. Podczas witania się z Macronem, zdaniem eksperta cytowanego przez Onet, wyraźnie zdominował gospodarza charakterystycznym „uśmiechem tzw. górną szczęką”, wyrażającym „bardzo silne zadowolenie”.
Ekspert zauważa, że uśmiech ten był „nie do końca dopasowany do roli, jaką pełni prezydent jako reprezentant narodu”. Niewykluczone, że był zbyt agresywny i wyrażał zbyt silne zadowolenie. Nie szkodzi, może prezydent się dopasuje i zacznie się uśmiechać obiema szczękami. Ważne, że mimo niedopasowania uśmiechnięta szczęka silnie zadowolonego Nawrockiego zrobiła na Macronie wrażenie. I że na uśmiechach Nawrocki nie skończył, ale użył jeszcze rąk, a mianowicie podczas pozowania do zdjęć „pociągnął mocniej dłoń swojego francuskiego kolegi”. Tym pociągnięciem w stylu Trumpa ostatecznie zdominował skromniej zbudowanego Macrona i wygrał, co jest o tyle ważne, że była to wygrana na wyjeździe.