Notatnik polityczny. Tusk i Kaczyński wojują, sondaże szaleją, a posłowie boją się konkurencji
Weekendowa impreza PiS w Katowicach była tak wymyślona, żeby pokazać merytoryczny rozmach partii. Uwaga miała skakać z panelu na panel i z pomysłu na pomysł, a projekt miał projektem inny projekt poganiać. Czego tam nie było: 100 tys. zł w postaci bonu mieszkaniowego za urodzenie trzeciego dziecka, dochód podstawowy w wysokości 500 zł, czterodniowy tydzień pracy dla seniorów. Miała być burza mózgów, i to z piorunami, a wszystko spisane w formie książki, bo jak wyznał jeden z polityków PiS w rozmowie z Wirtualną Polską, dla prezesa jest to niebywale ważne, żeby była książka.
Ale wyszło jak wyszło: uwagę opinii publicznej przyciągnęły głównie słowa Jarosława Kaczyńskiego o tym, że Francja chce w sojuszu z Niemcami zabrać nam państwo (przy czym prezes przyznał, że nie wie, dlaczego tak jest, ale na pewno jest), szczyt bezczelności w postaci udziału Jacka Kurskiego w panelu o mediach publicznych i teza Bronisława Wildsteina z materiałów przygotowanych na konwencję, że Rosja została sprowokowana do ataku na Ukrainę „słabością Zachodu podmywanego ideologią emancypacji”.
Całą tę komunikacyjną katastrofę PiS można skomentować puentą z przypowieści o żabie i skorpionie: taka już jego natura.
Z okazji skorzystał oczywiście Donald Tusk, bo grzechem byłoby nie skorzystać z piłki tak idealnie wystawionej do smecza. „Każdy ma czasem taką pokusę, żeby powiedzieć, co ten Kaczyński chrzani, coś się staruszkowi pomyliło w głowie. On widzi we Francji głównego wroga. No ktoś by naprawdę mógł pomyśleć, że coś nie gra” - stwierdził premier