Strajk prezydenta
Strajk prezydenta. Podejmując tę rozgrywkę, Nawrocki wiele ryzykuje
Odmawiając podpisania nominacji funkcjonariuszom służb specjalnych, a potem sędziom, prezydent Nawrocki skrzywdził wiele osób, które zasłużyły na swój awans sumienną pracą. Sędziów odarł dodatkowo z godności, stawiając im najcięższy zarzut w tym zawodzie: łamania konstytucji. Tymczasem oni postępowali z jak najlepszą wolą przestrzegania prawa polskiego i europejskiego. To grono obywateli prezydent potraktował jak zakładników w politycznych bojach, które toczy z rządem. Ta taktyka niesie ogromne zagrożenie dla naszego porządku konstytucyjnego. Zdradza bowiem, że bardziej od powinności głowy państwa Karol Nawrocki ceni sobie rolę lidera obozu prawicowego, o której bez żadnych osłonek mówią jego współpracownicy.
Kłopot polega na tym, że głowa państwa winna kierować się wyłącznie jego interesem, a nie partykularnym partyjnym celem. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że prawica od wyborów z 2023 r. stanowi opozycyjną mniejszość i jak tylko może, podstawia nogę rządzącej większości. Jej to wolno, bo w demokracji rolą opozycji jest krytykowanie władzy. Prezydentowi RP konstytucja wyznacza jednak zupełnie inną misję. Jego powinnością nie jest walka, lecz współdziałanie z rządem. Nawrocki zachowuje się tak, jakby zapomniał o tekście, na który przysięgał, obejmując urząd. Zwłaszcza o fragmencie konstytucji mówiącym o „prawach podstawowych dla państwa opartych na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości”.
Nasza konstytucja przepojona jest duchem współdziałania naczelnych organów państwa, a nie wydzierania sobie nawzajem kompetencji. Prezydent czuwa nad przestrzeganiem konstytucji oraz stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa. Nie rządzi jednak krajem, bo zgodnie z art.