Zbigniew Bogucki z Kancelarii Prezydenta ogłosił, że jego szef uratował służbę zdrowia, podpisał bowiem ustawę, która umożliwia przekazanie do NFZ jeszcze w tym roku 3,6 mld zł z Funduszu Medycznego. FM pochodzi ze środków budżetowych. PiS powołał go, gdy Andrzej Duda zamiast na onkologię przekazał 2 mld zł TVP Jacka Kurskiego. Prezydent oddał zatem nasze pieniądze. Ale gdzie tu ratunek?
Ubiegłotygodniowe szczyty zdrowia – rządowy i prezydencki – nie przyniosły nadziei, że ochrona zdrowia zacznie funkcjonować sprawniej. Politycy nie są zdolni, aby ponad podziałami dogadać się w kwestii tego, co naprawdę uzdrowi publiczne lecznictwo, i przyznać, że to musi kosztować. Zamiast tego udają, że dają.
Zjednoczona Prawica zniosła limity m.in. na tomografię i rezonans magnetyczny, zapewniając pacjentów, że kolejki się skrócą. Na badanie dostać się łatwiej, ale na jego opis trzeba czekać tygodniami, bo brakuje specjalistów. Prawica zrobiła ogromny prezent lekarzom i pielęgniarkom, uchwalając przy pomocy ówczesnej opozycji ustawę o płacy minimalnej dla zawodów medycznyc gwarantującą jej szybki wzrost każdego roku. Politycy nie pomyśleli jednak o finansowaniu. Skutek jest taki, że coraz wyższe płace medyków zjadają finanse szpitali i na leczenie pacjentów brakuje pieniędzy. Stąd wstrzymywanie przyjęć i nawet planowych operacji pod koniec roku.
Następny rok będzie jeszcze gorszy. Mimo że nieszczęsny Polski Ład wprowadził nowy podatek, czyli 9-procentową składkę na zdrowie, na koniec swoich rządów PiS zrobił nam kolejny prezent: darmowe leki dla seniorów oraz dzieci. Wszystkie te upominki miał sfinansować z naszych składek NFZ. Fatalny stan finansów Funduszu spadł na nową władzę.
Ale koalicja 15 października też robiła pacjentom prezenty.