Kraj

Guru kameralnej rewolty

Sławomir Sierakowski, redaktor naczelny kwartalnika „Krytyka polityczna”, ostatnia nadzieja na odnowę polskiej lewicy. Twórca najżywszego intelektualnie środowiska dekady, gwiazda mediów. Od niedawna coraz częściej przedstawiany jako nieformalny rozgrywający SLD.

Skojarzenie z pierwszym naczelnym „Gazety Wyborczej” w rozmowach o szefie „Krytyki” powraca nieustannie. Sam Sierakowski chętnie podkreśla swoją z nim zażyłość. Fot. Leszek Zych

Jedyne, czego Sławomir Sierakowski wstydzi się w związku z opisaną przez „Dziennik” rozmową z Wojciechem Olejniczakiem, szefem SLD, zwieńczoną zerwaniem koalicji z Partią Demokratyczną, to fakt, że odbyła się w warszawskiej kafejce Szparka. – Bo to knajpa dla bogaczy – rzuca, zaciągając się papierosem. Bardziej dotknęła Sierakowskiego kolejna informacja „Dziennika” – o rozsyłanym przez Włodzimierza Czarzastego do kolegów z SLD esemesie z prześmiewczą sugestią, iż to 28-letni szef „Krytyki Politycznej” w rzeczywistości rozdaje dziś w Sojuszu karty.

Ci, którzy go znają, sądzą, że trochę się wystraszył. – Nie po to zapieprzamy tu dzień i noc nad wydawaniem książek, organizowaniem spotkań w całej Polsce, żeby robić z nas spin-doktorów. Sierakowski wpycha niedopałek między pionowo ściśnięte już filtry w popielniczce na zawalonym papierami biurku.

Jedynym względnie pustym miejscem w pokoju jest narożna sofa, na której Sierakowski sypia, gdy nie ma siły przejść do mieszkania po drugiej stronie ulicy. Pokój to część siedziby „Krytyki Politycznej” przy ul. Chmielnej – REDakcji – okrzykniętej jednym z najmodniejszych miejsc Warszawy.

Miejsce na język

Sławomir Sierakowski na wiązanie swojej działalności z SLD reaguje nerwowo, bo projekt, który tworzy, ma żyć dłużej niż którakolwiek partia.

Polityka 15.2008 (2649) z dnia 12.04.2008; kraj; s. 24
Reklama