Zbigniew Ziobro już nie ma immunitetu. Będzie zapewne pierwszym prokuratorem generalnym III RP sądzonym za to, jak sprawował swój urząd. Na razie chodzi o drobiazg, ale za inne czyny popełnione w czasie sprawowania urzędu Ziobro może też trafić przed Trybunał Stanu. Różne osobistości – na czele z prezesem Trybunału Konstytucyjnego – mówiły o tym jeszcze za rządów PiS. To też by był precedens, bo dotąd III RP stawiała przed Trybunał wyłącznie ministrów od gospodarki. Komisje śledcze domagały się co prawda Trybunału dla ministrów sprawiedliwości z SLD – Barbary Piwnik i Andrzeja Kalwasa – ale żaden minister sprawiedliwości tam na razie nie trafił.
Kłopotliwy urodzaj
To pewnie nie byłby jedyny precedens, z którym może się zmagać Trybunał Stanu w obecnej kadencji. Wojciech Jasiński, szef Ministerstwa Skarbu w rządzie PiS, może być pierwszym polskim ministrem stającym przed Trybunałem Stanu nie za to, co zrobił, lecz za to, czego nie zrobił (w sprawie stoczni), choć zdaniem większości posłów powinien. Dotychczas bezczynność dawała najwyższym urzędnikom gwarancję bezpieczeństwa bez względu na to, jak dużo Polskę kosztowała. Sprawa Jasińskiego może więc istotnie zmienić obraz polskiej polityki i podnieść ryzyko jej uprawiania.
Mogą go też zmienić rozkręcające się dopiero komisje śledcze, które mają prawo zgłaszać wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu. W strefie zagrożenia są tu znów m.in. były premier Jarosław Kaczyński i minister Ziobro, np. jako uczestnicy słynnej narady w sprawie aresztowania Barbary Blidy.
A to dopiero początek. Sądząc ze słów Zbigniewa Chlebowskiego, jeżeli sprawa więzień CIA rozwinie się niepomyślnie, to przed Trybunał trafić mogą politycy SLD (za ich rządów więzienia podobno istniały), być może z prezydentem Kwaśniewskim, premierami Millerem i Belką oraz min.