Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Emisje albo śmierć

Rys. Piotr Socha Rys. Piotr Socha
Polska weszła w konflikt z Komisją Europejską o to, jak chronić klimat. Nie jesteśmy już jednak sami, co potwierdził ostatni szczyt Grupy Wyszechradzkiej.

Nie ma spotkania politycznego w Unii Europejskiej, podczas którego nie mówiłoby się o klimacie – tak prezydent Lech Kaczyński przekonywał studentów Szkoły Głównej Handlowej podczas promocji książki swego przyjaciela Vaclava Klausa, który głosi pogląd, że globalne ocieplenie to propaganda „środowiskowców”, ludzi nienawidzących wolności, podobnie jak wcześniej komuniści.

Rzeczywiście, klimat jest tematem politycznym numer jeden – według magazynu „Foreign Policy” to z powodu poglądów Klausa Republika Czeska wypadła z wyścigu o tymczasowe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Polscy politycy nie prowadzą podobnej krucjaty – przeciwnie, od ministra środowiska po premiera deklarują, że w pełni popierają cele unijnej polityki klimatycznej. Dlaczego więc Polska zablokowała jej przyjęcie na niedawnym szczycie UE w Brukseli?

Kością niezgody jest tzw. pakiet klimatyczno-energetyczny, który konkretyzuje ustalenia polityczne, podjęte przez unijnych przywódców na szczycie w 2007 r. Unia przyjęła wtedy słynne zobowiązanie 3x20 – obiecała do 2020 r. zredukować emisję CO2 o 20 proc. i zwiększyć udział odnawialnych źródeł energii do 20 proc. Politycy zapowiedzieli też, że jeśli podobne zobowiązania podejmą inne kraje rozwinięte, to Unia ambitnie zwiększy pułap redukcji do 30 proc.

Kluczem do powodzenia całego planu ma być obłożenie produkcji CO2 dodatkowymi kosztami, tak by truciciele mieli interes w redukowaniu emisji. W istocie, ten system już w Unii działa i polega na przyznawaniu krajom limitów emisji CO2.

Polityka 46.2008 (2680) z dnia 15.11.2008; kraj; s. 34
Reklama