Mieszkańcy polskich miast i wsi oddychają śmiertelną mieszanką pyłów zawieszonych, tlenku węgla, azotu, siarki i benzo(a)pirenu. Pod tym względem bijemy w Europie rekordy i od lat niewiele się zmienia. Żyjemy w smogowej schizofrenii.
Rok 2020 był dla Europejczyków najcieplejszym w historii pomiarów, dla reszty świata równie ciepłym co 2016, dotychczasowy rekordzista. W sumie pożegnaliśmy najgorętszą dekadę. I niestety – chłodniej nie będzie.
Strefy czystego transportu mają być obowiązkowe dla dużych miast, ale regulacja ma za dużo wyjątków.
Nie można wykluczyć, że zmiany klimatyczne wymykają się spod kontroli, ostrzegają uczeni w magazynie „Nature”. Poważni naukowcy w poważnym czasopiśmie naukowym piszą, że rozpoczęło się już wielkie odliczanie. Trzeba potraktować ich głos poważnie. Jest okazja, 2 grudnia w Madrycie rozpoczął się Szczyt Klimatyczny ONZ COP25.
Ludzkość stanęła na rozdrożu i ma do wyboru dwie drogi. Jedna prowadzi do punktu przełomu – utraty kontroli nad zmianami klimatycznymi i braku możliwości powrotu na bezpieczne tory. Ciągle jednak możemy wybrać ścieżkę nadziei.
Emission Gap Report mówi o wzrastających emisjach gazów cieplarnianych i dowodzi, że choć doskonale wiemy, co trzeba zrobić, żeby uniknąć katastrofy klimatycznej, wciąż niewiele z tej wiedzy wynika.
Wraz ze wzrostem temperatury wzrośnie ryzyko transferu chorób zakaźnych i pasożytów, jakich wcześniej nad Wisłą czy Tamizą nie znaliśmy. Zmniejszy się za to produkcja żywności.
Raport przedstawicieli nauk o klimacie przynosi ponure wnioski. Wyjście USA z porozumienia paryskiego to tylko jeden, choć istotny, element większej układanki.
Lodowce i czapy lodowe tracą masę. Ubywa lodu na Grenlandii, wzrasta poziom oceanów – wszystko w niespotykanym dotąd tempie. O tym, skąd naukowcy wiedzą to na pewno, mówi dr hab. Tomasz Boski, oceanograf.
Średnie roczne spożycie mięsa w Polsce wynosi niemal 80 kg na osobę. Eksperci nie mają wątpliwości: to o wiele za dużo – i dla naszego zdrowia, i dla planety.