Nauka

Zmiany klimatu. Naukowcy znów alarmują: zaczyna brakować nam czasu

Płonie Eubea w Grecji. Sierpień 2021 r. Płonie Eubea w Grecji. Sierpień 2021 r. Eurokinissi / Zuma Press / Forum
Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatycznych ONZ (IPCC) w swoim najnowszym raporcie nie pozostawia wątpliwości – to człowiek jest głównym sprawcą zmian klimatu. I pokazuje, co stanie się z naszym światem, jeśli nie zrezygnujemy z paliw kopalnych.

Globalne ocieplenie przyspiesza, konsekwencje zmian klimatycznych odczuwamy na całym świecie, a wiele niebezpiecznych procesów – np. podnoszenie poziomu oceanów, topnienie zmarzliny i lodowców – trwać będzie setki, a nawet tysiące lat, niezależnie od tego, czy uda się powstrzymać wzrost temperatury atmosfery. Tak w jednym zdaniu można podsumować najnowszy raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych ONZ (IPCC) „Zmiany klimatu 2021: podstawy fizyczne”.

Do złych wiadomości o kryzysie klimatycznym już przywykliśmy, dodatkowo ilustrują je doniesienia o katastrofalnych w skutkach ekstremalnych zjawiskach – gwałtownych opadach i powodziach, huraganach, suszach i pożarach lasów. Raport „Zmiany klimatu 2021” jest jednak szczególny, bo otwiera cykl opracowań w ramach tzw. sprawozdania oceniającego AR6. To najbardziej całościowe podsumowanie wiedzy naukowej dotyczącej stanu klimatu, konsekwencji jego zmian oraz możliwych scenariuszy. IPCC przygotowuje takie sprawozdania co kilka lat, poprzednio w latach 2013–14.

Czytaj także: Raport IPCC na temat zmian klimatycznych – 12 lat do katastrofy

Raport IPCC: Za rekordowe stężenie gazów cieplarnianych odpowiada człowiek

„Zmiany klimatu 2021” przygotowało 234 autorek i autorów z 66 krajów, a treść została przyjęta przez rządy 195 państw tworzących IPCC. Najnowszy raport nie pozostawia wątpliwości – to człowiek jest głównym sprawcą zmian, pompując od ponad 250 lat do atmosfery gazy cieplarniane: dwutlenek węgla, metan, tlenki azotu. W 2019 r. stężenie dwutlenku węgla w atmosferze osiągnęło poziom najwyższy od dwóch milionów lat, metanu od 800 tys. Co gorsza, wzrost emisji systematycznie przyspieszał, a wynikający z nich efekt cieplarniany skutecznie nie tylko zniwelował, ale także przebił naturalny cykl ochładzania klimatu.

Czytaj także: Jak ratować klimat, nie szkodząc przyrodzie

Nieaktualne są już także próby pocieszania się, że owszem – ktoś na globalnym ociepleniu straci, ale przecież wielu będzie zadowolonych, zwłaszcza mieszkańcy mroźnej północy. Kanadyjczycy zrozumieli w tym roku, że jednak temperatura zbliżająca się do 50 st. C (a tak się działo latem b.r.) to o wiele za dużo jako rekompensata za długie zimy. Niewielu też na północy cieszy rozmarzająca zmarzlina. Problem w tym, że wartości średnie opisujące globalne zmiany rozkładają się nierówno lokalne. I tak średni wzrost o 1,1 st. C w stosunku do okresu przedprzemysłowego przekłada się na blisko trzykrotnie większy wzrost w obszarach arktycznych, co z kolei ma wpływ na przyspieszone topnienie pokrywy lodowej. W efekcie przyspiesza z dekady na dekadę wzrost poziomu mórz oraz częstotliwość i intensywność takich zjawisk jak powodzie w obszarach nadmorskich.

Czytaj także: Skąd wiadomo, że świat tonie? Raport IPCC nie pozostawia wątpliwości

Raport IPCC: Szybkie odejście od paliw kopalnych jest niezbędne na całym świecie

Niestety, tak już będzie nawet przy najbardziej optymistycznym scenariuszu stabilizacji temperatury atmosfery na poziomie 1,5 st. C. Na jego realizację zaczyna już jednak brakować czasu – wymaga ona natychmiastowych redukcji gazów cieplarnianych, nie tylko dwutlenku węgla, ale także metanu i tlenków azotu. Sytuację dodatkowo komplikuje złożony charakter emisji w zależności od ich źródła i rodzaju. Gazem najbardziej niebezpiecznym jest dwutlenek węgla, bo najdłużej pozostaje w atmosferze, trwale wpływając na stan klimatu. Dwutlenek węgla pochodzi głównie ze spalania paliw kopalnych, dodatkowo jednak do atmosfery, zwłaszcza podczas spalania węgla, dostają także tlenki siarki. Tworzą one warstwę aerozolową, która nieco schładza atmosferę.

Czytaj także: Przygrzeje. Czeka nas bój o klimat

Szybkie odejście od paliw kopalnych niezbędne dla stabilizacji wzrostu temperatury doprowadzi więc do paradoksalnego skutku w krótkiej perspektywie – utraty efektu chłodzącego. I właśnie dlatego konieczna jest jak najszybsza redukcja emisji metanu, który wywołuje znacznie większy efekt cieplarniany, ale z kolei ma znacznie krótszy czas trwania w atmosferze. To tylko jeden przykład złożoności walki z kryzysem klimatycznym, walki, która ciągle na dobre się nie rozpoczęła mimo niezliczonych deklaracji i podejmowanych prób działań. Owszem, Unia Europejska przyjęła Europejski Zielony Ład. W efekcie jego realizacji Europa ma do 2050 r. stać się neutralna klimatycznie, a do 2030 r. zredukować emisje o 55 proc. Podobne zobowiązania podejmują Stany Zjednoczone po objęciu prezydentury przez Joe Bidena. Tyle tylko, że osiągnięcie celu stabilizacji wzrostu temperatury na poziomie 1,5 st. C wymagałoby uzyskania przez cały świat podobnych celów, jakie przyjęła UE.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną