Sytuacja Ukrainy, na której granicach Rosja gromadzi wielkie wojska, była jednym z tematów szczytu zakończonego w nocy z czwartku na piątek w Brukseli. Unijni przywódcy ostrzegli Rosję, że ceną za jej kolejne działania militarne przeciw Ukrainie byłyby „ogromne konsekwencje i poważne koszty”, w tym sankcje „skoordynowane z partnerami UE”, czyli m.in. USA, Wielką Brytanią i resztą grupy G7. Takie samo przesłanie ostatniej nocy powtórzyli członkowie NATO (21 krajów należy jednocześnie do Unii i sojuszu) w deklaracji Rady Północnoatlantyckiej.
Czytaj też: Rosja o krok od inwazji. Co na to Ukraina?
W sprawie Rosji będziemy działać szybko
W Brukseli od kilkunastu dni trwał spór, jak rozegrać taktycznie sprawę sankcji. Waszyngton miał naciskać na opracowanie i zakomunikowanie Moskwie bardzo konkretnego pakietu odstraszającego, który z góry ustalałby „cenę” za ewentualną inwazję. Przeważył pogląd, by na razie nie precyzować publicznie, jak wyglądałyby restrykcje, choć Komisja Europejska od kilku miesięcy przygotowuje różne scenariusze.
– Unia w 2014 r. potrafiła zastosować sankcje gospodarcze wobec Rosji w ciągu 72 godzin od momentu politycznej decyzji o ich wprowadzeniu. Mamy wstępnie opracowane opcje. W razie potrzeby możemy zadziałać szybko – przekonywał niedawno urzędnik UE zaangażowany w relacje z Ukrainą i Rosją.