Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Szczyt UE. Wiadomość dla Rosji i pat w sprawie energii

Szczyt UE. Premier Luksemburga Xavier Bettel, premier Włoch Mario Draghi, premierka Estonii Kaja Kallas i szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki. 16 grudnia 2021 r. Szczyt UE. Premier Luksemburga Xavier Bettel, premier Włoch Mario Draghi, premierka Estonii Kaja Kallas i szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki. 16 grudnia 2021 r. Forum
Unia i NATO ponownie grożą Rosji surowymi sankcjami w razie agresji wobec Ukrainy. Premier Morawiecki nie wywalczył nic w sprawie kryzysu cenowego na rynku energii.

Sytuacja Ukrainy, na której granicach Rosja gromadzi wielkie wojska, była jednym z tematów szczytu zakończonego w nocy z czwartku na piątek w Brukseli. Unijni przywódcy ostrzegli Rosję, że ceną za jej kolejne działania militarne przeciw Ukrainie byłyby „ogromne konsekwencje i poważne koszty”, w tym sankcje „skoordynowane z partnerami UE”, czyli m.in. USA, Wielką Brytanią i resztą grupy G7. Takie samo przesłanie ostatniej nocy powtórzyli członkowie NATO (21 krajów należy jednocześnie do Unii i sojuszu) w deklaracji Rady Północnoatlantyckiej.

Czytaj też: Rosja o krok od inwazji. Co na to Ukraina?

W sprawie Rosji będziemy działać szybko

W Brukseli od kilkunastu dni trwał spór, jak rozegrać taktycznie sprawę sankcji. Waszyngton miał naciskać na opracowanie i zakomunikowanie Moskwie bardzo konkretnego pakietu odstraszającego, który z góry ustalałby „cenę” za ewentualną inwazję. Przeważył pogląd, by na razie nie precyzować publicznie, jak wyglądałyby restrykcje, choć Komisja Europejska od kilku miesięcy przygotowuje różne scenariusze.

Unia w 2014 r. potrafiła zastosować sankcje gospodarcze wobec Rosji w ciągu 72 godzin od momentu politycznej decyzji o ich wprowadzeniu. Mamy wstępnie opracowane opcje. W razie potrzeby możemy zadziałać szybko – przekonywał niedawno urzędnik UE zaangażowany w relacje z Ukrainą i Rosją.

Jak wynika z nieoficjalnych informacji, USA i Unia rozważają sankcje wymierzone w największe rosyjskie banki i ograniczające dostęp Rosji do wymiany walutowej. Na stole leży też wariant odcięcia od systemu międzynarodowych płatności bankowych SWIFT, choć w pierwszej kolejności – wedle przecieków – skupiono by się na systemie wymiany rubla na zachodnie waluty.

Różne opcje mają być powiązane z zarysowanymi na szczycie przez szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella scenariuszami wydarzeń w terenie, czyli są zależne od pełnowymiarowej inwazji Rosji (zdobywanie korytarza lądowego między anektowanym Krymem i Donbasem, nasilenie działań hybrydowych). Przywódcy UE zgodzili się na przedłużenie o kolejne pół roku dotychczasowych sankcji gospodarczych, obowiązujących od 2014 r. za wojnę w Donbasie.

Czytaj też: Zlekceważyli prawa ekonomii. W PiS już widzą, że za to płacą

Pat w sprawie energii

Premier Mateusz Morawiecki jechał na szczyt z postulatami dużych reform na rynku zezwoleń na emisje CO2 (system ETS), których ceny w ostatnich miesiącach ostro idą w górę. To z kolei jedna z przyczyn wzrostu cen energii (zdaniem Komisji Europejskiej zwyżki cen ETS odpowiadają za 10–12 proc. ich skoku). Przed tygodniem Sejm nawet przyjął uchwałę z „jednoznacznym poparciem dla inicjatywy polskiego rządu”, by na szczycie „postawić wniosek o natychmiastowe zawieszenie funkcjonowania unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 lub o wyłączenie Polski z tego systemu do czasu jego reformy”.

Morawiecki tej zupełnie nierealistycznej inicjatywy się nie podjął, lecz próbował przeforsować inne zmiany. Na razie też bez skutku.

Negocjacje o energii toczyły się wokół jednego akapitu pisemnych wniosków szczytu, czyli „konkluzji”. Zdaniem władz Polski gwałtowna zwyżka cen zezwoleń na emisje CO2 (tymi zezwoleniami posługują się m.in. energetyka i przemysł) jest m.in. efektem działań spekulacyjnych na ETS. Dlatego Morawiecki proponuje m.in. wykluczenie inwestorów z rynku certyfikatów. Jednak Komisja Europejska, powołując się na niedawne oceny dwóch agend UE, przekonuje, że na tym rynku nie ma teraz istotnych nieprawidłowości, w tym spekulacyjnych. Taką diagnozę najbardziej stanowczo podważa Polska, a podczas obrad sceptycyzm wyrażali również prezydent Emmanuel Macron, Hiszpania, Węgry i Czechy.

Z kolei stronę Komisji trzymał kanclerz Olaf Scholz m.in. z Austrią, Danią i Finlandią – ich zdaniem turbulencje na rynku energii trzeba po prostu przeczekać bez pochopnych decyzji.

Ponadto Polska, Francja czy Hiszpania są przeciwne rozszerzaniu systemu ETS na transport drogowy i mieszkalnictwo, co Komisja Europejska kilka miesięcy temu zaproponowała w pakiecie klimatycznym „Fit-For-55”. Dodatkowy spór dotyczył zapisów o uznaniu – na użytek unijnej „taksonomii” dla inwestorów – gazu i energii nuklearnej za pożądane źródła energii w trakcie zielonej transformacji, czego chcą m.in. Polska i Francja, a nie chcą np. Niemcy.

Ostatecznie to sprzeciw Polski wspieranej przez Czechy najbardziej przyczynił się do nieprzyjęcia przez szczyt żadnych zapisów w sprawie energii. „Nie mogliśmy sobie pozwolić, by przyjąć konkluzje szczytu, które byłyby puste. Zażądałem reform ETS, bo ten system wywrócił się i nie działa” – powiedział Morawiecki po obradach. Ale to oznacza, że unijni przywódcy nie udzielili Komisji Europejskiej żadnych wskazówek w sprawie ETS, a dyskusja o ewentualnych reformach będzie kontynuowana na jednym z kolejnych zjazdów w Brukseli.

Czytaj także: PiS jeszcze się broni, ale drożyzna jest już symbolem tej władzy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną