Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Pod osłoną nieba

Kard. Stanisław Dziwisz, skromny, cichy, zaprzeczenie stylu ojca Rydzyka, Fot. BEW Kard. Stanisław Dziwisz, skromny, cichy, zaprzeczenie stylu ojca Rydzyka, Fot. BEW
Im mniej Kościoła w państwie i państwa w Kościele, tym lepiej dla obu.
Dyskusje o prawie bioetycznym pokazały, że za kompromis uważa się w Polsce ustawę, której Kościół nie potępi z ambon. Mówi to więcej o pozycji Kościoła w państwie niż o samym meritum. W ogłoszonym tuż przed Nowym Rokiem liście pasterskim biskupi uznali metodę in vitro za sprzeczną z etyką katolicką.

Twarde „nie” wypowiedzieli m.in. kardynał Stanisław Dziwisz i abp Kazimierz Nycz. List nie pozostawia złudzeń katolikom szukającym w in vitro ostatniej szansy na własne dziecko: grzeszycie. Biskupi zachęcają za to do adopcji i przypominają, że dziecko nie jest dobrem konsumpcyjnym. Zachęcają też do wielodzietności, pisząc jakby z nutą przekąsu, że dziś za rodzinę wielodzietną uważa się tę z trojgiem dzieci.

 

Roma locuta, Kościół przemówił, ale czy kończy to sprawę in vitro, można wątpić. Arbitralne ucinanie dyskusji na ważny społecznie temat jest coraz mniej skuteczne. Próby ujęcia tak trudnej i delikatnej materii w paragrafy prawa nie przestaną wywoływać wątpliwości także po liście biskupów i także wśród katolików. Bo przecież nie wszyscy Polacy są tak konserwatywni jak poseł Jarosław Gowin, ojciec ustawy.

Zanosi się na gorący początek nowego roku. Politycy powołują się w debacie na dokumenty kościelne, kościelny ekspert abp Henryk Hoser wspiera posła Gowina. Na dodatek jeden z liderów partii rządzącej Zbigniew Chlebowski oświadcza, że punktem odniesienia jest w Platformie Dekalog, tak jakby PO była partią wyznaniową.

Jedni dostrzegą w takiej deklaracji szczery wyraz przekonań moralnych, inni koniunkturalizm władzy niechcącej konfliktu z katolickim elektoratem.

Polityka 2.2009 (2687) z dnia 10.01.2009; kraj; s. 18
Reklama