Opublikowany w najnowszej POLITYCE artykuł wywołał reakcje w redakcji Dziennika. Autorzy tekstu - Mariusz Janicki i Wiesław Władyka odpowiadają Piotrowi Zarembie, który w środowym Dzienniku opublikował felieton "Zatroskani panowie z Polityki".
Do pana z „Dziennika"
Może i dobrze, że powoli kończy swój żywot szkoła publicystyczna „Dziennika", bo jej owoce coraz bardziej mizerne. Jeden z ostatnich uczniów w tej szkole, Piotr Zaremba, jeszcze siedzi w ławce i stroi miny prymusa, ale jakoś nerwowo i chaotycznie kontaktuje się z otaczającą rzeczywistością.
Napisaliśmy w „Polityce" tekst o dokonaniach „Dziennika", od jego powstania aż po moment, gdy został porzucony przez Axel Springera, a z redakcji odeszło kilku znaczących dziennikarzy, z redaktorem naczelnym na czele. Były komplementy ale też była obiektywna krytyka tak zwanej linii politycznej „Dziennika", od idei PO-PiS, poprzez PiS, znowu marzenie o PO-PiS-ie, wreszcie po PO, ale jakoś tak bez serca i bez konsekwencji. Lekko przypomnieliśmy niektóre osławione teksty i blamaże pisma (ale doprawdy tylko niektóre), ale przede wszystkim zwróciliśmy uwagę na kociokwik jaki pismo chcąc nie chcąc swoimi zygzakami ideowymi rodziło u czytelników, którzy coraz mniej chętnie po nie sięgali. Przy okazji napisaliśmy o dość specyficznie środowiskowym i pokoleniowym sposobie uprawiania dyskusji publicznej przez publicystów „Dziennika" i o ich chorobie na nienawiść do Michnika.
Tak mniej więcej brzmiały tezy naszego tekstu. Ostatni w klasie rzucił się do polemiki. I dawaj w swoim stylu, jak to „Polityka" - wiadomo, jak to jej dziennikarze - wiadomo.