Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Europejskie rozdanie

Mało przyzwoicie brzmią słowa 'anonimowych polityków PO', mówiących, że Lewandowski jest 'swój', a Hübner jest 'ciałem obcym'.

Kampania PO w dużej części oparta była na budowaniu siły polskiej reprezentacji w Unii Europejskiej, czego symbolem stała się kandydatura Jerzego Buzka na szefa PE.
Rzecz jednak nie tylko w jednym stanowisku, to jest cały pakiet, o który teraz trzeba stoczyć walkę. Ważniejsza niż symboliczne przewodzenie parlamentowi przez Buzka (tylko przez połowę kadencji) jest pozycja Polski w nowej Komisji Europejskiej, zwłaszcza to, jaką tekę może otrzymać nowy polski komisarz. To KE jest miejscem, gdzie zapadają kluczowe decyzje, i ważne jest, abyśmy - walcząc o stanowisko dla Jerzego Buzka - nie dostali teki peryferyjnej. Sam premier oraz Janusz Lewandowski, prawie pewny kandydat na następcę Danuty Hübner, mówią o funkcji komisarza do spraw przemysłu, co dawałoby wpływ na decyzje innych komisji, w tym na niesłychanie istotną z polskiego punktu widzenia ochronę środowiska. Lewandowski na tej pozycji czułby się zapewne znakomicie.

Nie można jednak lekceważyć doświadczenia Danuty Hübner i jej osobistej pozycji, a także wyjątkowej znajomości Europy i mechanizmów działania KE. Ma ona zresztą przygotowanie do objęcia każdego stanowiska związanego z gospodarką i zdecydowanie lepiej się czuje we władzy wykonawczej niż w parlamencie. Sama jednak zdecydowała się kandydować do Parlamentu Europejskiego i ponad trzysta tysięcy głosów, jakie zdobyła, wydaje się przesądzać sprawę. Trochę niezrozumiałe były więc wahania samej pani komisarz, czy ubiegać się o nominację na następną kadencję. Nie wiemy, czy było to przedmiotem rozmów z premierem przed wyborami i skąd ten zaskakujący zwrot akcji. Czyżby Danuta Hübner miała prawo sądzić, że startuje w wyborach po to tylko, aby przysporzyć głosów PO i w zamian pozostać na stanowisku komisarza?

Reklama