Inicjatorem projektu Partnerstwo Wschodnie była Polska. W czerwcu 2008 r. Bruksela ochoczo podchwyciła ten pomysł. Teraz zawalczymy o odpowiedzialnego za projekt unijnego komisarza. Nowy unijny urzędnik koordynowałby działanie tego programu UE, adresowanego do krajów byłego ZSRR: Ukrainy, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Armenii oraz Azerbejdżanu. Dzięki niemu państwa te mają mieć łatwiejszą drogę do zawarcia z UE układów stowarzyszeniowych oraz o wolnym handlu. Mogą też liczyć na liberalizację przepisów wizowych.
Chwila jest odpowiednia, bo zatwierdzony właśnie przez Parlament Europejski stary – nowy szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso niebawem zacznie kompletowanie składu unijnego rządu na kolejną kadencję. Wiele wskazuje na to, że jego gabinet rozpocznie pracę w przyszłym roku.
(FOT. WOJCIECH OLKUSNIK / AG)
Według szefa MSZ Radosława Sikorskiego stanowisko komisara ds. Partnerstwa nie byłoby oddzielną funkcją, lecz zostałoby połączone z urzędem komisarza zajmującego się rozszerzeniem. Czy byłby nim Polak? Raczej nie, bo nasz rząd skupia się na walce o jedną z tek gospodarczych dla eurodeputowanego PO Janusza Lewandowskiego.
– Zależy nam przede wszystkim na tym, by istniała struktura odpowiedzialna za Partnerstwo – podkreślał Sikorski w czasie swego spotkania z posłami w Sejmie. Co się za tym kryje? Jak nieoficjalnie przyznają nasi dyplomaci, bez podwyższenia rangi program może paść ofiarą brukselskiej biurokracji i stać się tworem martwym. Część obserwatorów zauważa, że dzięki przydzieleniu jednemu komisarzowi wyłącznie problematyki rozszerzenia i Partnerstwa Wschodniego znacznie wzrósłby prestiż tego programu (teraz pieczę nad nim sprawuje unijny przedstawiciel do spraw polityki zagranicznej, dla którego to tylko jedna z wielu spraw, jakie ma na głowie).