Polscy pisarze korzystają z niemieckiego systemu stypendialnego. Nie mają zresztą innej możliwości, ponieważ takich stypendiów w Polsce nie ma – oprócz programu „Homines Urbani” krakowskiego stowarzyszenia Willa Decjusza.
Agnieszka Drotkiewicz wiosną spędziła miesiąc w Berlinie na stypendium LCB – Literarische Colloquium Berlin. Wcześniej byli tu też Magdalena Tulli, Mirosław Nahacz, Kazimierz Brakoniecki, Anna Bolecka. – LCB mieści się w pięknej willi w Wannsee, która należała kiedyś – jak wiele innych w tej dzielnicy Berlina – do bogatej żydowskiej rodziny. W czasie wojny było tam kasyno i burdel. Po wojnie zaczęła popadać w ruinę, ale za sprawą literackiej Grupy 47 (w której był Heinrich Böll i Ingeborg Bachmann) willa stała się domem pisarzy i tłumaczy. W latach 60. wyremontowano ją i zaczęto zapraszać pisarzy na stypendia. Gościł tu m.in. Zbigniew Herbert, Pier Paolo Pasolini w piwnicy montował jeden ze swoich filmów, a kilka lat temu przebywał Michel Houellebecq z psem. Mogłam jednak wcale tam nie pojechać, bo e-mail, w którym dostałam informację o przyznaniu stypendium, miał w tytule coś w rodzaju „good news for you” – myślałam, że to spam typu „Viagra, Cialis, Prozac: extra prices” i chciałam go skasować nie czytając – opowiada Drotkiewicz.
Na stypendium być
Na rocznym stypendium w Berlinie są teraz Dorota Masłowska i Wojciech Kuczok, stypendyści DAAD – Deutscher Akademischer Austauschdienst (wynosi 2240 euro miesięcznie), która przejęła program stypendialny Fundacji Forda. Polegał on na zapraszaniu artystów na dłuższe pobyty, jednym z wczesnych gości był Gombrowicz. W 1993 r. przyjechał Ryszard Krynicki. „Podczas tego stypendialnego pobytu mogłem w Berlinie spokojnie pracować.