Libera to nie tylko twórca niedoceniany, ale także artysta, rzec by można, nietypowy. Nie ukończył studiów artystycznych ani jakichkolwiek innych (przez dwa lata zmagał się z pedagogiką). W stanie wojennym półtora roku przesiedział w więzieniu za działalność opozycyjną, a jako człowiek związany ze sztuką wpierw zyskał popularność jako model fotograficznych prac Zofii Kulik, a dopiero później jako samodzielny autor.
Zrażony do rodzimych instytucji kultury potrafił na osiem lat wycofać się z życia artystycznego i odmawiać udziału w wystawach. Nigdy zresztą nie uległ mechanizmom anektującym i przystosowującym artystów do funkcjonowania w zinstytucjonalizowanym świecie, nie poddał się regułom rynku, presji kuratorów i krytyków, wymaganiom decydentów art worldu. Zachowywał – nie tak znowu powszechną w dzisiejszych czasach – niezależność intelektualną i artystyczną, co z socjalnego punktu widzenia było zapewne uciążliwe, ale pozwoliło mu w wielu sytuacjach zachować twarz. Jak wówczas, gdy w ogóle zrezygnował z udziału w weneckim Biennale Sztuk po decyzji kuratora polskiego pawilonu o wycofaniu jednej z jego prac (słynnego „Obozu koncentracyjnego LEGO”).
Pułapki nowej rzeczywistości
Liberę często przypisuje się do generacji utraconych szans. Coś w tym zapewne jest. Gdy wybuchł stan wojenny, miał 22 lata; dobry wiek na rozpoczęcie kariery. Tymczasem całe lata 80. spędził w umiarkowanie kreatywnym towarzystwie łódzkiej tzw. Kultury Zrzuty. Na szczęście kręcił na własny użytek – trochę na zasadzie buntu wobec mieszczańskich norm – własne filmy wideo, które okazały się niezłą zaliczką w III RP.