Nota o „Plaży...” trafiła do prowadzonego w Londynie Rejestru Dzieł Zaginionych, w którym znajduje się już ponad 70 tys. podobnych przypadków. Podobne nieszczęścia zdarzają się bowiem na świecie dość często.
W miarę regularne wyprawy złodziei po dzieła sztuki zaczęły się pod koniec XIX wieku. Na pierwszy ogień poszły kościoły. W 1867 r. z katedry w Sewilli skradziono obraz Bartolomea Murillo, zaś w 1907 r. z kościoła w Kortrijk (Holandia) – dzieło Antona van Dycka „Podniesienie krzyża”. Trzeba zresztą przyznać, że świątynie po dziś dzień najczęściej padają ofiarą rabusiów. W Polsce rabunkiem stulecia była kradzież w 1986 r. srebrnej rzeźby z wieka trumny św. Wojciecha z katedry w Gnieźnie. Głośno było o grabieży namalowanego przez ucznia Michała Anioła „Opłakiwania Chrystusa” (kościół w Bieczu, 1987), „Biczowania” Hermana Hana (Gdańsk Oliwa 1989) czy „Matki Boskiej z Dzieciątkiem” Lucasa Cranacha St. (Sulmierzyce 1995). W Europie złodzieje upodobali sobie szczególnie świątynie włoskie (bo też jest co z nich wynosić). W 1969 r. z kościoła św. Rozalii w Palermo zniknęło arcydzieło Caravaggia „Narodzenie”, zaś pewnej grudniowej nocy 1993 r. jeden z kościołów weneckich zubożał o warte 1,2 mln dolarów dzieło Gianbattisty Tiepolo, zaś jedna ze świątyń rzymskich – o obraz Pietra Perugino.
Jak oni zwijają
Jednak najbardziej spektakularne pozostawały i nadal pozostają kradzieże z muzeów. Przestępcza historia zaczyna się jak w klasycznym filmie katastroficznym – od prawdziwego trzęsienia ziemi: 22 sierpnia 1911 z Luwru znika najsłynniejszy obraz świata – „Mona Lisa” Leonarda da Vinci. Wielomiesięczne śledztwo, w które zaangażowano połowę francuskiej policji, nie przyniosło żadnych rezultatów.