Pod koniec lat 70. bracia Weinstein, dwaj dwudziestoparoletni narwańcy z Queens, postanowili wejść do branży filmowej. Założyli firmę, którą na cześć swoich rodziców, Miriam i Maksa, nazwali Miramax. Wcześniej przez kilka lat zarabiali na organizacji koncertów, więc interes filmowy zaczęli od dystrybucji filmów muzycznych.
Firmę założyli w dobrym momencie. Największe sukcesy odnosili właśnie George Lucas i Steven Spielberg i to oni na lata zdefiniowali nowy model kina amerykańskiego: wysokobudżetowe widowiska dla coraz młodszych widzów. Weinsteinowie zorientowali się, że na rynku powstała nisza, bo nagle ubyło filmów intymniejszych, przeznaczonych dla innej widowni.
Od przypadku do przypadku
Pomógł też przypadek. Początek lat 80. to rozkwit rynku kaset i wypożyczalni wideo oraz telewizji kablowych. Ledwie kilka lat wcześniej jedynym znaczącym źródłem przychodów dla producentów filmowych była kosztowna dystrybucja kinowa, a teraz niemal z dnia na dzień pojawił się wielki rynek, głodny nowych produktów. Dla tanich filmów niezależnych był to potężny bodziec rozwojowy, toteż jak grzyby po deszczu powstawać zaczęły prywatne firmy dystrybucyjne, takie jak Miramax.
W rozwoju kina niezależnego na przełomie lat 70. i 80. pomogła też polityka kulturalna państwa amerykańskiego. W 1965 r. prezydent Lyndon B. Johnson podpisał akt założycielski nowej agencji federalnej z budżetem 2,5 mln dol., nazwanej National Endowment for the Arts (NEA). Miała ona „stworzyć warunki ułatwiające wsparcie kreatywności”. Szybko okazało się, że NEA ma szansę stać się państwowym kołem zamachowym życia artystycznego Ameryki. Z czasem agencja stała się gigantem – swoje kariery zawdzięczają jej całe pokolenia pisarzy, malarzy czy fotografików, którzy dzięki grantom i stypendiom tworzyli swoje pierwsze dzieła.